– Nie ma się czego obawiać, choć zapewne kolejne przypadki w Polsce się pojawią. Zalecam jednak spokój i dystans do wszelkich pesymistycznych wizji – mówi Interii Adam Niedzielski, minister zdrowia pytany o możliwość powtórzenia się scenariusza pandemii w przypadku małpiej ospy. Szef resortu zdrowia dodaje jednocześnie, że inaczej może być w przypadku COVID-19. – Prawdopodobieństwo kolejnych fal oceniam jako średnie, ale nadal realne – mówi minister zdrowia.
Magdalena Pernet, Interia: Do czego władzy potrzebny jest tzw. rejestr ciąż?
Adam Niedzielski, minister zdrowia: – Nie ma żadnego rejestru. Nikt nie tworzy żadnej wyodrębnionej bazy danych ukierunkowanej na ciąże. Przy okazji trzeba uświadomić wszystkim, że co najmniej od dziesięciu lat informacje na temat zdrowia pacjentów są zbierane i wykorzystywane chociażby dla rozliczeń finansowych z podmiotami leczniczymi, za które płaci Narodowy Fundusz Zdrowia. Wszystkie informacje dotyczące tego, że dla danego numeru PESEL zostały wykonane pewne zabiegi, że została zidentyfikowana ciąża czy też są problemy z jej prowadzeniem, to wszystko już od dawna znajduje się w systemach informatycznych.
Krytykowanie tej idei paradoksalnie jest krytykowaniem prawa lekarza do tego, by wiedział, co dzieje się z pacjentem. To jest zwykła hucpa polityczna w sprawie nieistniejącego tematu i ci, którzy rządzili w 2013 roku, kiedy pojawiły się pierwsze zalecenia KE w tej sprawie, doskonale to wiedzą.
Czytaj więcej na https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-adam-niedzielski-malpia-ospa-wymaga-dzialan-jak-w-przypadku-,nId,6088157#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Magdalena Pernet, Interia: Do czego władzy potrzebny jest tzw. rejestr ciąż?
Adam Niedzielski, minister zdrowia: – Nie ma żadnego rejestru. Nikt nie tworzy żadnej wyodrębnionej bazy danych ukierunkowanej na ciąże. Przy okazji trzeba uświadomić wszystkim, że co najmniej od dziesięciu lat informacje na temat zdrowia pacjentów są zbierane i wykorzystywane chociażby dla rozliczeń finansowych z podmiotami leczniczymi, za które płaci Narodowy Fundusz Zdrowia. Wszystkie informacje dotyczące tego, że dla danego numeru PESEL zostały wykonane pewne zabiegi, że została zidentyfikowana ciąża czy też są problemy z jej prowadzeniem, to wszystko już od dawna znajduje się w systemach informatycznych.
– To, o czym teraz mówimy, jest oczekiwaniem Komisji Europejskiej, co do wspólnotowego zakresu wymienianych danych o pacjentach. Komisja zarekomendowała, aby istniał podstawowy zbiór informacji, który powinien być wymieniany między państwami w postaci Patient Summary, czyli Karty Pacjenta. Ten zbiór informacji jest po to, by w przypadku zagrożenia życia czy zdrowia były dostępne dla lekarza wszędzie tam gdzie znajdzie się pacjent. Obecnie jesteśmy na etapie finalizowania rozporządzenia Komisji Europejskiej w tej sprawie. My poszerzamy ten zakres raportowanych danych, żeby mieć od razu przygotowane systemy informatyczne na wejście w życie wskazanego rozporządzenia. Krytykowanie tej idei paradoksalnie jest krytykowaniem prawa lekarza do tego, by wiedział, co dzieje się z pacjentem. To jest zwykła hucpa polityczna w sprawie nieistniejącego tematu i ci, którzy rządzili w 2013 roku, kiedy pojawiły się pierwsze zalecenia Komisji Europejskiej w tej sprawie, doskonale to wiedzą.
źródło: interia.pl