Obecnie w Polsce rozdysponowanych jest ok. 100 tys. testów w ponad 30 laboratoriach. Teraz uruchamiamy dodatkowo duże prywatne laboratoria, które mogą wykonać po 1000 testów dziennie, w związku z tym moce przerobowe laboratoriów znacznie wzrosły. Mam nadzieję, że to rozładuje korki, które tworzyły się z różnych przyczyn, także z powodów transportowych czy organizacyjnych działań – mówił minister zdrowia Łukasz Szumowski w “Faktach po Faktach” w TVN24.
Jednocześnie minister Szumowski odniósł się do wprowadzonego dzisiaj nowego prawa, które zaostrza przepisy dotyczące przemieszczania się.
Zaostrzenie rygorów
– Wprowadziliśmy obostrzenia, które mają przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się epidemii. Podobne rozwiązania zostały wprowadzone dzisiaj w innych krajach, które mają znacznie więcej chorych. Dzisiejsza regulacja zezwala jednak na takie zachowania, jak wyjście do lasu czy jogging. Rozumiemy bowiem, że ludzie czasem potrzebują komfortu psychicznego, takich rozrywek umysłowych czy fizycznych – powiedział minister Łukasz Szumowski.
Dodał, że trudno zamknąć wszystkich w domu całkowicie, bo to do niczego dobrego by nie prowadziło.
– Chcemy jednak zapobiegać gromadzeniu się ludzi. Działamy tak ponieważ widzieliśmy ludzi na bulwarach, nad Wisłą, placach zabaw, którzy gromadzili się, zachowywali się bardzo nieostrożnie, dlatego wprowadziliśmy obostrzenia, które mają przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się epidemii.
– Zobowiązana do kontroli ludzi i ich zachowań oraz tego czy stosują się do zaostrzonych przepisów prawa jest policja. Ma ona prawo wylegitymować ludzi, wtedy gdy ewidentnie widać brak przesłanek by sądzić, że ktoś idzie na spacer samotnie czy w dwie osoby. Chodzi o sytuację, gdy jest to spotkanie towarzyskie. Policja może nałożyć na te osoby mandat albo sprawę skierować do sądu, a kara za takie zachowanie wynosi 5 000 zł – zaznaczył minister.
Pięć sposobów ochrony
Szef resortu zdrowia skomentował również informację, że w dniu dzisiejszym (24 marca) doszło do 152 nowych zachorowań z powodu koronawirusa.
– Procentowo trzymamy się pewnych wartości, jednak taki wzrost był do przewidzenia, to się dzieje w każdym kraju zagrożonym epidemią. Liczba przypadków będzie przyrastała wykładniczo, myślę, że jutro już przekroczymy 1 000 osób – mówił minister Szumowski.
Jak wskazał, Anglicy mówią bardzo wyraźnie, że dopiero zastosowanie wszystkich pięciu sposobów (ochrony przed rozprzestrzenianiem się infekcji) daje efekty w ograniczeniu epidemii. Jeżeli ograniczymy nasze kontakty o trzy czwarte, czyli właściwie do minimum, wtedy mamy szansę.
Wyjaśnił też, że każda osoba kichająca, kaszląca to osoba chora i niezależnie od tego czy ma rozpoznane zakażenie koronawirusem, czy nie, powinna nosić maseczkę. Zaznaczył, że osoba, która wejdzie np. do windy po chorym kichającym, który się nie zabezpieczył, jest już narażona na zarażenie mając zwykłą maseczkę.
– Należałoby mieć założoną maseczkę trzeciego stopnia z filtrami HEPA. W zapobieganiu zachorowaniu bardzo ważna jest samokontrola, czyli dbanie o higienę, odkażania rąk po przyjściu z dworu. Samo noszenie rękawiczek gumowych niewiele da, jeśli po przyjściu do domu nie zdejmiemy ich od razu tylko np. dotkniemy twarz, śluzówki, wówczas możemy się zarazić – zaznaczył minister.
Zdementował też obawy przed unoszącym się w powietrzu areozolem, w którym mogą pozostawać koronawirusy np. po kichnięciu przez osobę zakażoną. Jak wyjaśnił, zetknięcie się z tym areozolem zaraz po takim kichnięciu może grozić zakażeniem, ale chwile później, już nie.
Zaznaczył też, że obecnie mamy taką sytuację, że może dochodzić do transmisji wirusa w Polsce.
– Jeśli spotkamy osobę, która ma potwierdzonego koronawirusa to oczywiście jesteśmy w tej grupie najbardziej narażonej. Jednak narażanie następuje także wówczas, gdy spotkamy osobę, która ma infekcję górnych dróg oddechowych. W takiej sytuacji obecnie personel medyczny ma prawo do wykonania testów w kierunku zakażenia. Ale nie tylko. Dziś każda osoba, która ma objawy wskazujące na koronawirusa, powinna mieć taki test wykonany – zaznaczył minister Szumowski.
Wyjaśnił jednak, że należy pamiętać o tym, iż bezpośrednio po kontakcie żaden test nie będzie dodatni.
– Dopiero po siedmiu dniach od kontaktu mamy szansę wykryć wirusa, a po kilkunastu dniach mamy możliwość wykryć szybkimi testami, czy ktoś przechorował koronawirusa. W Polsce szybkimi testami kasetkowymi czy paskowymi byli testowani pacjenci, którzy mieli już postawione rozpoznanie. Niestety pomimo wcześniejszej diagnozy większość tych testów wyszła ujemna, dlatego że jeszcze pacjenci nie wytworzyli przeciwciał – wyjaśnił minister.
Testowanie bez zatorów
Zaznaczył jednak, że pomimo tego będziemy w Polsce stosować też testy przesiewowe. Ważne jest jednak, aby stosować je zgodnie z instrukcją.
– Mamy obecnie kilka tysięcy rozdysponowanych w kraju wspomnianych testów. Za chwilę będzie kilkadziesiąt kolejnych tysięcy. Razem z nimi będziemy rozsyłali instrukcję PZH, która mówi, kiedy te testy stosować, np. jak ktoś przyjdzie na izbę przyjęć i jest chory od dwóch tygodni, to dla niego ten test będzie miarodajny – mówił minister Szumowski.
Podkreślił też, że trzeba działać realistycznie. – Jeżeli mamy w kwarantannie 90 tysięcy osób i te wszystkie osoby chcielibyśmy przetestować, a one są w kilkudziesięciu procentach zdrowe to nie miałoby sensu, bo byśmy sparaliżowali system ochrony zdrowia. Ale jeśli ktoś ma objawy i jest w kwarantannie to tak. Test powinniśmy wykonać co najmniej po siedmiu dniach od wystąpienia kontaktu lub wystąpienia objawów – podkreślił minister.
Zaznaczył, też, że na początku epidemii w poszczególnych laboratoriach tworzyły się zatory, bo tych laboratoriów było kilkanaście.
– Natomiast obecnie w Polsce rozdysponowanych jest ok. 100 tys. testów w ponad 30 laboratoriach. Teraz uruchamiamy dodatkowo duże prywatne laboratoria, które mogą wykonać po 1000 testów dziennie, w związku z tym moce przerobowe laboratoriów znacznie wzrosły. Mam nadzieję, że to rozładuje korki, które tworzyły się z różnych przyczyn, także z powodów transportowych czy organizacyjnych działań – zaznaczył minister zdrowia.
Przypomniał też, że na samym początku epidemii w Polsce nie było w ogóle testów, gdyż resort czekał na primery wirusowe.
– Nie mieliśmy materiału genetycznego wirusa w Polsce. Kiedy on “przyszedł” wówczas testy były wykonywane w PZH, w Szpitalu Zakaźnym. Na samym początku mieliśmy kupionych kilkadziesiąt tysięcy, obecnie mamy ich w nadmiarze. Natomiast to jest też kwestia racjonalnego podejścia. Nigdzie na świecie nie testuje się wszystkich ludzi z kwarantanny testami genetycznymi – podkreślił minister.
Jak wyjaśniał, w Polsce zastosowaliśmy zasadę, którą rekomenduje WHO, czyli testować tam gdzie jest wysokie ryzyko. Obecnie ta ilość wykonywanych testów drastycznie wzrosła, w tej chwili mamy 600 testów na milion mieszkańców. Na ten etap epidemii, gdzie nie mamy jeszcze 1000 pacjentów chorych to jest wysoka liczba.
– Obecnie ta liczba testów będzie rosła gwałtownie, stąd uruchamiane kolejne laboratoria o dużych mocach i wykonywanie tych testów aż z pewnym nadmiarem – podkreślił minister Szumowski.
W sprawie wyborów sam zdecyduję
Jednocześnie odniósł się do głośnego przypadku zwolnienia w sposób dyscyplinarny z pracy pielęgniarki, za wpis na Facebooku “Przestańcie robić z ludzi idiotów”. W taki sposób pielęgniarka poinformowała o braku sprzętu ochronnego w szpitalu.
– Wiadomo, że ludzie się boją. To dyrektor powinien zapewnić tej pielęgniarce środki ochrony osobistej, jeżeli ma ona kontakt z pacjentem chorym. W tym przypadku obie strony zareagowały gwałtownie, na pewno jednak pielęgniarka nie powinna być zwolniona z pracy – zaznaczył minister zdrowia.
Na zakończenie minister Szumowski odniósł się do pytania reportera, które dotyczyło tego, czy jeśli udział Polaków w wyborach prezydenckich będzie stanowił dla nich zagrożenie, to minister nie ulegnie naciskom politycznym i powie wyraźnie, że obywatele nie powinni w wyborach uczestniczyć.
Minister zapewnił, że jest lekarzem i do tej pory nie było wątpliwości, że jeśli ma decydować o zdrowiu i życiu ludzi, to zawsze zdecyduje tak jak uważa za słuszne.
źródło: rynekzdrowia.pl