– Naszym celem nie jest pójście po trupach. My nie mamy na celu wywrócenie szpitala. Walczymy tylko o prawo pracownika, jakim jest godna płaca za ciężką pracą – mówiła podczas Małgorzata Sawicka, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych działającego w Szpitalu Specjalistycznym w Sanoku, w którym 2 sierpnia odbył się strajk.
Pielęgniarki i położne ze Szpitala Specjalistycznego w Sanoku 2 sierpnia odeszły od łóżek
To protest m.in. przeciwko – ich zdaniem – dyskryminującym zapisom ustawy o najniższych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia, która zakłada dysproporcje pomiędzy płacami pielęgniarek nawet do 2 tys. zł
– Ten strajk nie jest naszą fanaberią, ten strajk jest krzykiem rozpaczy – podkreślała Małgorzata Sawicka, przewodnicząca ZZPiP działającego w Szpitalu Specjalistycznym w Sanoku
Jak tłumaczyła w trakcie spotkania ze strajkującymi pielęgniarkami, Związek nie porozumiał się z pracodawcą ws. nowych wynagrodzeń, gdyż “z braku zabezpieczenia pieniędzy na te podwyżki, dyrekcja zaproponowała wszystkim, niezależnie od kwalifikacji płace na najniższym możliwym poziomie”
– Tutaj w Sanoku wybuchła iska i jak tak dalej będzie, roznieci pożar w całym kraju. Bo to co dzieje się tutaj, dzieje się w większości rejonów Polski – mówiła Ewelina Machnica, przewodnicząca OZZPiP Regionu Podkarpackiego
Przypomnijmy, iż w ubiegłym tygodniu zapytaliśmy Ministerstwo Zdrowia, czy ma sygnały o nieprawidłowym szeregowaniu pracowników i czy podejmuje w tym zakresie jakieś kroki? – Każdorazowo taka sprawa jest analizowana. Interweniowaliśmy już w kliku przypadkach – podkreślił resort zdrowia w odpowiedzi dla nas
Strajk pielęgniarek ze Szpitala Specjalistycznego w Sanoku
– Ten strajk nie jest naszą fanaberią, ten strajk jest krzykiem rozpaczy – podkreślała Małgorzata Sawicka, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych działającego w Szpitalu Specjalistycznym w Sanoku.
2 listopada tamtejsze pielęgniarki i położne, w ramach strajku ostrzegawczego, na dwie godziny odeszły od łóżek. Nie godzą się na formę podwyżek, którą wyznacza wprowadzona 1 lipca ustawa o najniższych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia. Ich zdaniem ustawa dyskryminuje pielęgniarki, poprzez dysproporcję w ich zarobkach wynoszącą nawet 2 tys. zł za tę samą pracę.Ustawa zakłada bowiem zaszeregowanie pielęgniarek w nowej tabeli płac – w zależności od wymaganych na stanowisku kwalifikacji – do trzech grup:
mgr pielęgniarstwa albo położnictwa – pensja wzrasta z 5 478 zł do 7 304 zł – wzrost o 1 827 zł;
pielęgniarka lub położna wymagająca wyższego wykształcenia i specjalizacji, albo pielęgniarka, położna ze średnim i specjalizacją – z 4 186 zł do 5 775 zł – wzrost o 1 590 zł;
pielęgniarka ze średnim wykształceniem – z 3 772 zł do 5 323 zł – wzrost o 1 550 zł;
– To jest – po raz kolejny – skłócanie środowiska, na które nie zgadzamy się, przeciwko któremu głośno się buntujemy. Mamy nadzieję, że nasz głos będzie słyszalny i myślę, że będziemy początkiem dużo szerszego protestu przeciwko takiemu traktowaniu – mówiła na wtorkowym spotkaniu z protestującymi pielęgniarkami Sawicka, podkreślając, że ustawa dzieli je jako środowisko oraz w sposób nieuzasadniony dyskryminuje.
2 sierpnia pielęgniarki ze szpitala w Sanoku odeszły od łóżek
Szeregowanie pielęgniarek i położnych budziło kontrowersje jeszcze przed wejściem ustawy, na co zwracał uwagę Ogólnopolski Związek Pielęgniarek i Położnych organizując m.in. w czerwcu pikietę przed Sejmem.
Przypomnijmy, iż w ubiegłym tygodniu zapytaliśmy Ministerstwo Zdrowia, czy ma sygnały o nieprawidłowym szeregowaniu pracowników i czy podejmuje w tym zakresie jakieś kroki?
– Każdorazowo taka sprawa jest analizowana. Interweniowaliśmy już w kliku przypadkach – podkreślił resort zdrowia w odpowiedzi przesłanej Rynkowi Zdrowia.
– Zapowiadaliśmy, że będziemy pilnowali realizacji tej ustawy. Po to też na ostatnim posiedzeniu Trójstronnego Zespołu ds. Zdrowia byli przedstawiciele Państwowej Inspekcji Pracy, czyli instytucji, która zgodnie z art. 4 ustawy z dnia 8 czerwca 2017 r. o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych (Dz. U. z 2021 r. poz. 1801, z poźn. zm.) jest zobowiązana do kontroli jej wykonywania – dodano.
Da zapowiedzi resortu zdrowia odniosła się w trakcie spotkania z pielęgniarkami Sawicka.
– W tej chwili Ministerstwo Zdrowia mówi, że będzie przyglądać się nieprawidłowościom przy wdrażaniu ustawy, tylko pytanie do kiedy, skoro do 10 sierpnia powinniśmy dostać zwiększone wynagrodzenia – mówiła w trakcie dzisiejszego strajku Sawicka, dodając, że na ten moment Związek nie ma ze strony pracodawcy żadnej jasnej deklaracji, jasnego projektu porozumienia dotyczącego nowych wynagrodzeń, które zgodnie z ustawą miało być podpisane do 13 lipca.
– Mamy jedynie informację, że z braku zabezpieczenia pieniędzy na te podwyżki, proponuje nam się wynagrodzenie na najniższym możliwym poziomie w tabeli – tłumaczyła.
“To wszystko po to, aby społeczeństwo usłyszało, że pielęgniarki są roszczeniowe”
– Jesteśmy w sytuacji, że dyrektor dostał do podpisania aneks z NFZ, który jest zaniżony o ponad milion miesięcznie, względem minimalnych kosztów wynagrodzenia zapianych w ustawie – wyjaśniała zgromadzonym pielęgniarkom.
– Minister Bromber wyszedł na mównicę i powiedział, że to są historyczne podwyżki dla pielęgniarek i położnych. Wyliczał te niebotyczne kwoty od 7 300 zaczynając, bo nigdy nie zaczynał od 5 300. A to wszystko tylko po to, aby społeczeństwo usłyszało, że pielęgniarki są wyjątkowo roszczeniowe, że stale nam jest mało i nie ma kwoty, która nas zadowoli – tłumaczyła.
– Naszym celem nie jest pójście po trupach. My nie mamy na celu wywrócenie szpitala. Walczymy tylko o prawo pracownika, jakim jest godna płaca za ciężką pracą. Nie ma tu żadnej pazerności z naszej strony – dodała Sawicka.
– Tutaj w Sanoku wybuchła iska i jak tak dalej będzie, roznieci pożar w całym kraju. Bo to co dzieje się tutaj, dzieje się w większości rejonów Polski. Dyrektorzy szukają więc różnych rozwiązań, aby zmieścić się w tym co otrzymali – mówiła zaś Ewelina Machnica, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Regionu Podkarpackiego.
– Ja się pytam, gdzie byli do tej pory? Jak myśmy jechały do Warszawy, siedzieli w swoich gabinetach śmiejąc się, że głupie, pazerne pielęgniarki jadą do Warszawy, bo znowu im mało, a teraz obudzili się z ręką w nocniku, gdy zabrakło im pieniędzy na wypełnienie ustawy – dodała.
źródło: rynek zdrowia.pl