Z danych Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że co najmniej 10 mln dorosłych Polaków ma nadciśnienie tętnicze. Nieleczone może prowadzić do udarów, choroby niedokrwiennej serca, niewydolności serca i nerek. Przede wszystkim za mało się ruszamy, jemy dużo przetworzonych produktów, ale to nie są jedyne powody, które doprowadzają do rozwoju choroby. Problem jest znacznie bardziej złożony. Eksperci wyjaśniają, w jaki sposób Polacy “pracują” na swoje nadciśnienie.
1. Dlaczego nadciśnienie jest groźne?
Nadciśnienie, wbrew przekonaniu wielu pacjentów, długo nie daje żadnych objawów. Kiedy pojawiają się sygnały wskazujące na wzrost ciśnienia, najczęściej świadczy to o tym, że doszło już do groźnych powikłań.
– Regularnie spotykam pacjentów, którzy mają bardzo mocno przekroczone normy ciśnienia i są mocno zdziwieni, kiedy się o tym dowiadują – mówi prof. dr hab. n. med. Piotr Jankowski, kierownik Katedry Chorób Wewnętrznych i Gerontokardiologii, Szpital Kliniczny im. prof. W. Orłowskiego w Warszawie. – Rzadko się zdarza, że problem pojawił się nagle w ciągu kilku dni, najczęściej jest tak, że nadciśnienie rozwija się miesiącami, a nawet latami. W związku z tym, jeżeli rozpoznajemy wysokie wartości ciśnienia, to najczęściej szereg organów jest już uszkodzonych. To nie znaczy, że pacjentowi nie można pomóc, nadal można zapobiec postępowi choroby i dalszym powikłaniom, ale tych zniszczeń, które już nadciśnienie dokonało – nie możemy odwrócić – przyznaje lekarz.
2. Jakie jest prawidłowe ciśnienie?
Właśnie dlatego powinniśmy regularnie kontrolować wartość ciśnienia. Jak radzi prof. Jankowski – w przypadku pacjentów, którzy mają ciśnienie w normie – wystarczy pomiar raz w roku, w przypadku osób, które są blisko granicy nadciśnienia – konieczna jest częstsza kontrola, by nie przeoczyć momentu, kiedy konieczne będzie rozpoczęcie leczenia.
– Optymalne ciśnienie jest poniżej 120/80 mmHg. Gdy ciśnienie skurczowe przekracza 130 mmHg, bądź rozkurczowe przekracza 85 mmHg, na pewno warto skonsultować się z lekarzem, który w takim przypadku zazwyczaj zleci wykonanie badania glukozy, cholesterolu, sprawdzi, czy nie ma innych chorób. To jest ważne, bo u takich osób wdrożenie pewnych zmian stylu życia i niektórych metod terapeutycznych może zapobiec wystąpieniu nadciśnienia – tłumaczy prof. Jankowski. Nadciśnienie rozpoznaje się od wartości 140/90 mmHg.
3. W jaki sposób pracujemy na nadciśnienie?
Ryzyko zachorowania na nadciśnienie wzrasta z wiekiem i w dużym stopniu jest uwarunkowane genetycznie. W około 10 proc. przypadków zdarza się, że do jego rozwoju prowadzą ciężkie zaburzenia hormonalne, choroby nerek i tętnic nerkowych czy schorzenia neurologiczne. Jednak najczęściej do nadciśnienia prowadzi po prostu nasz styl życia, czyli brak odpowiedniej aktywności fizycznej oraz dieta, w której dominuje przetworzona żywność. Wbrew utartej opinii, to nie kawa czy stres indukują nadciśnienie. Hipertensjolog dr n. med. Anna Szymańska-Chabowska rozwiewa wątpliwości dotyczące przyczyn choroby.
Napoje energetyzujące przyspieszają rozwój nadciśnienia. PRAWDA
– W XXI w. “zaszczytne” miejsce wśród potencjalnych przyczyn nadciśnienia tętniczego zajmują obok nadwagi i otyłości – substancje psychoaktywne. Mam na myśli nie tylko narkotyki lub anaboliki (pochodne testosteronu), ale także wszelkiego rodzaju napoje energetyzujące, preparaty i suplementy, które zawierają w swoim składzie duży ładunek sodu, fruktozę i inne cukry proste oraz substancje termogeniczne, ułatwiające spalanie tłuszczów, odchudzanie i budowę muskulatury np. u sportowców. Substancje te mogą uszkadzać śródbłonek naczyń tętniczych i przyspieszać rozwój nadciśnienia – wyjaśnia dr n. med. Anna Szymańska-Chabowska z Kliniki Chorób Wewnętrznych, Zawodowych i Nadciśnienia Tętniczego Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, dolnośląski konsultant w dziedzinie hipertensjologii.Lekarka zaznacza, że wypicie “energetyka” raz na jakiś czas nie spowoduje od razu drastycznych następstw. Problem zaczyna się wtedy, kiedy sięgamy po nie regularnie, a tego typu napoje zawierają substancje, które uzależniają.
Każda aktywność fizyczna jest wskazana przy nadciśnieniu. MIT
Ruch to zdrowie? Chociaż może wydawać się to zaskakujące, jak wyjaśnia dr Szymańska-Chabowska – nie każdy rodzaj wysiłku fizycznego jest korzystny dla naczyń krwionośnych. Najkorzystniejszy, bo redukujący tzw. ryzyko sercowo-naczyniowe, jest dynamiczny wysiłek aerobowy o umiarkowanej intensywności, czyli bieganie, spacery, marszobieg, jazda na rowerze, pływanie, gry zespołowe, jak piłka nożna i koszykówka. Ten rodzaj aktywności fizycznej pomaga obniżyć ciśnienie i hamuje postęp miażdżycy.- Niewskazane w aspekcie prewencji i leczenia nadciśnienia tętniczego są ćwiczenia statyczne o dużej intensywności, służące budowaniu dużej masy mięśniowej, czyli np. podnoszenie ciężarów. To jest tzw. wysiłek izometryczny, który wręcz może zaszkodzić naczyniom krwionośnym, bowiem zwiększa opór dla przepływu krwi w drobnych tętnicach, co w konsekwencji prowadzi do uszkodzenia śródbłonka naczyń i ujawnienia nadciśnienia. Najkorzystniejszym dla zdrowia rodzajem wysiłku fizycznego jest wymyślony już dawno przez Amerykanów jogging i nordic walking – tłumaczy dolnośląski konsultant w dziedzinie hipertensjologii.
Kawa prowadzi do nadciśnienia. MIT
Dr Szymańska-Chabowska mówi, że zdecydowanie przeceniamy wpływ kawy na rozwój nadciśnienia. – Oczywiście kawa chwilowo podnosi ciśnienie tętnicze, zwłaszcza u osób pijących ją sporadycznie, jednak duże metaanalizy badań epidemiologicznych nie wykazały związku pomiędzy rozwojem nadciśnienia a długotrwałym piciem kawy. Zawarta w kawie kofeina jest niewątpliwie substancją presyjną, czyli zwiększającą opór w naczyniach krwionośnych i dzięki temu podwyższającą ciśnienie, jednak pozostałe składniki kawy, m.in. kwas chlorogenowy i niektóre flawonoidy, jako silne antyoksydanty oraz substancje działające antyproliferacyjnie i przeciwzapalnie – niwelują to niekorzystne działanie kofeiny – wyjaśnia.Nieco inaczej wygląda sytuacja w przypadku pacjentów z już rozpoznanym nadciśnieniem, którzy muszą przyjmować leki. U nich wypicie kilku kaw dziennie może spowodować wyraźne zwyżki ciśnienia. – Jednak sam fakt wypicia jednej kawy w ciągu dnia nie jest szczególnie obciążający dla naczyń krwionośnych, czy dla rozwoju nadciśnienia – przyznaje ekspertka.
Wystarczy ograniczyć dodawanie soli do potraw, by uniknąć nadciśnienia. MIT
Metaanaliza opublikowana na łamach pisma “Hypertension” potwierdziła, że nie wystarczy zdrowo się odżywiać, żeby uniknąć nadciśnienia tętniczego, trzeba przede wszystkim spożywać mniej soli. Problem w tym, że sól – w postaci sodu jest wszechobecna w kupowanych przez nas przetworzonych produktach spożywczych. W związku z tym nie da się ograniczyć jej spożycia, tylko przez to, że przestaniemy dosalać potrawy. Kluczowe jest uważne weryfikowanie składu jakościowego produktów, które kupujemy codziennie w sklepach spożywczych.- Wystarczy spojrzeć na etykiety większości kupowanych przez nas produktów spożywczych, od wody mineralnej począwszy, przez pieczywo, wędliny, słodycze, po wszelkiego rodzaju napoje i chipsy, aby przekonać się, że w naszej szerokości geograficznej spożywamy kilkakrotnie więcej soli, niż wynosi dzienne zapotrzebowanie. Zasada jest prosta: im bardziej przetworzone produkty, tym więcej będzie w nich sodu. Tak naprawdę, aby uniknąć nadmiaru sodu w diecie, musielibyśmy wszystko przyrządzać w domu i dosalać tylko do smaku. Bowiem dzienna ilość spożywanej soli (NaCl), której nie powinna przekraczać osoba z rozpoznanym i leczonym nadciśnieniem – to 5 g, czyli jedna mała łyżeczka dziennie – podkreśla dr Szymańska-Chabowska.- Tak drastyczne ograniczanie soli w diecie nie jest oczywiście konieczne u osób zdrowych, bez nadciśnienia tętniczego, u których dzięki prawidłowej funkcji nerek zachowana jest homeostaza, czyli równowaga pomiędzy podażą dobową a wydalaniem sodu. Jeśli jednak przez wiele lat stosować będziemy dietę wysokosodową – nasze nerki nie będą już w stanie poradzić sobie z wydalaniem nadmiaru sodu i to – w dużym uproszczeniu – może doprowadzić do rozwoju nadciśnienia – dodaje.
Stres powoduje nadciśnienie. MIT
– Wszystko jak zwykle zależy od okoliczności. Stres to niewątpliwie czynnik, który może podwyższać ciśnienie tętnicze. Traumatyczne zdarzenia w naszym życiu zawodowym lub prywatnym zwiększają stężenie we krwi tzw. hormonów stresu, do których zaliczamy adrenalinę, noradrenalinę, dopaminę i kortyzol. Substancje te powodują wzrost ciśnienia, przyspieszenie tętna i oddechu, nasilają katabolizm – wyjaśnia ekspertka.Badania wykazały, że długotrwale utrzymujące się wysokie stężenia hormonów stresu zwiększają ryzyko nadciśnienia nawet o 20-30 proc. Czy stres, któremu większość z nas podlega na co dzień, wystarczy, aby zachorować na nadciśnienie?
– Zawsze powtarzam, że gdyby sam stres był czynnikiem sprawczym nadciśnienia, to wszyscy lekarze bez wyjątku mieliby tę chorobę. Trudno jest wskazać grupę zawodową, która narażona byłaby codziennie na silne napięcie psychiczne w stopniu większym niż my – zauważa dr Szymańska-Chabowska.Lekarka podkreśla, że do rozwoju choroby nadciśnieniowej zawsze doprowadza koincydencja niekorzystnych zjawisk i czynników oddziałujących na organizm jako całość. – W sytuacji, kiedy długotrwały stres w pracy, czy permanentna trauma w życiu prywatnym nałoży się na indywidualną i najczęściej genetycznie uwarunkowaną skłonność do zachorowania oraz błędy behawioralne, czyli mówiąc prościej nieodpowiedni styl życia (otyłość, palenie papierosów, zła dieta, nadużywanie alkoholu) – ryzyko rozwoju nadciśnienia wzrasta wielokrotnie – zaznacza hipertensjolog.
Zaburzenia snu zwiększają ryzyko nadciśnienia. PRAWDA
Lekarka wyjaśnia, że ważna jest nie tylko długość snu, ale również – a może przede wszystkim – jego jakość. Badania potwierdziły, że niekorzystna dla naszego zdrowia jest praca zmianowa, która powoduje regularne zaburzenia naszego zegara biologicznego.- Praca zmianowa jest na pewno jednym z czynników zaburzających higienę snu. Mamy wiele dowodów, że jeżeli regularnie nie śpimy wystarczająco długo i efektywnie, to nasz układ sercowo-naczyniowy i nerwowy nie będzie funkcjonował prawidłowo – przypomina dr Szymańska-Chabowska.
Nadciśnienie tętnicze można wyleczyć. MIT
Ekspertka podkreśla, że podstawowym błędem popełnianym przez osoby, które już chorują na nadciśnienie tętnicze, jest założenie, że schorzenie to można wyleczyć. Nadciśnienie jest chorobą przewlekłą, co oznacza, że pacjenci nie mogą przerywać zaleconego leczenia.- Obawa przed stosowaniem leczenia do końca życia to częsty problem, zwłaszcza w przypadku młodych pacjentów. Najpierw, kiedy do nas trafiają, są pełni niepokoju. Szukamy przyczyny choroby i najczęściej nie znajdujemy. Rozpoznajemy nadciśnienie samoistne. Co wcale nie znaczy, że przyczyny nie ma. Etiologia nadciśnienia samoistnego jest jeszcze bardziej złożona niż w przypadku wtórnych postaci tej choroby. Uwarunkowania genetyczne, uszkodzenie śródbłonka naczyniowego, sód, otyłość, insulinooporność, zaburzenia gospodarki węglowodanowej i lipidowej, mechanizmy śródbłonkowej, nerkowej i mózgowej regulacji ciśnienia – cała lista czynników sprawczych, których nie można usunąć. Zatem najczęściej nie można też pacjenta wyleczyć. Można tylko farmakologicznie obniżyć ciśnienie i skorygować działające nieprawidłowo złożone mechanizmy jego regulacji. Dlatego właśnie konieczne jest systematyczne przyjmowanie leków zaleconych przez lekarza. Pacjenci z rozpoznanym nadciśnieniem muszą mieć świadomość, że leczenie trwa do końca życia i że leki, które przyjmują, ratują im życie – przekonuje dolnośląski konsultant w dziedzinie hipertensjologii.- Często pojawiają się pytania, czy leki nie zaszkodzą? Oczywiście większość leków, nie tylko hipotensyjnych, powoduje jakieś działania niepożądane. Pacjenci muszą jednak rozumieć, że dzięki lekom, które obniżają ciśnienie zapobiegamy naprawdę groźnym dla życia powikłaniom: udarom mózgowym, zawałom, niewydolności serca czy niewydolności nerek – podsumowuje dr Szymańska-Chabowska.
źródło: portal.abczdrowie.pl