– Dzisiaj jechałem rano do pracy i poza mną oraz kurierem, na ulicach nikt nie miał maski ani rękawiczek. Nikt niczego nie przestrzegał. Ciekaw jestem, jak mamy zapanować nad tą epidemią – mówił prof. Krzysztof Simon, szef oddziału zakaźnego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu w rozmowie z Polsat News.
Prof. Krzysztof Simon, szef oddziału zakaźnego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu, przyznał w rozmowie z Polsat News, że spodziewa się gwałtownego nasilenia zachorowań na COVID-19 po okresie świątecznym. – Dzisiaj jechałem rano do pracy i poza mną oraz kurierem, na ulicach nikt nie miał maski ani rękawiczek. Nikt niczego nie przestrzegał. Ciekaw jestem, jak mamy zapanować nad tą epidemią – mówił lekarz.
Wirusolog podkreślił, że konieczne są restrykcje podczas zakupów. Każdy powinien mieć maseczkę i dezynfekować ręce. – Jestem absolutnie zwolennikiem restrykcji w tym względzie. Przed każdym sklepem mycie rąk albo rękawiczki. Każdy z maską niezależnie od kontaktu, bo nikt nie wie kto jest zakażony, kto nie – tłumaczył.
Prof. Simon przyznał jednak, że nie jest zwolennikiem zakazu wstępu do lasów. – Nie wiem czy jestem zwolennikiem tak pokazowych restrykcji, właściwie głupot jak zakaz wstępu do lasu. No bo jak się las pali, no to rozumiem, ale na spacer pójść do lasu? Przecież tężyzna fizyczna wzmaga odporność: bieg, jazda na rowerze. Oczywiście nie w grupach, z zachowaniem odległości i w masce – podkreślił.
Byłem zbulwersowany tym, co widziałem na drogach. Policja ściga ludzi na myjniach, w maskach, czy bez masek, ale nikogo nie goni na ulicy, jak stoją cztery osoby i rozmawiają. Ja nie bardzo rozumiem, dlaczego ktoś nie mógł pojechać na myjnię, być może się mylę, ale co to komu przeszkadza, albo jak np. ktoś biega. Natomiast nie można robić tego zbiorowo i tylko tyle – mówił prof. Krzysztof Simon.
źródło: MSN