Celem Władimira Putina jest nie tylko przejęcie kontroli nad Ukrainą, ale także wywołanie ogromnych napięć społecznych w krajach UE. Rosyjski dyktator chce doprowadzić do potężnego kryzysu uchodźczego, niespotykanego w Europie po II wojnie światowej. – Spory w UE na tym tle są kwestią czasu – mówi Wirtualnej Polsce Wojciech Konończuk, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich.- Pierwotne cele Putina, czyli szybkie rozbicie armii ukraińskiej, przejęcie kontroli nad Ukrainą i zmiana rządu w Kijowie, nie zostały zrealizowane. Społeczeństwo i armia ukraińska walczą i myślę, że jeszcze długo będą walczyć. Dlatego Rosjanie próbują wygenerować nowe problemy, również dla Zachodu. W ten sposób Putin chce mieć większy punkt nacisku na Unię Europejską – mówi Wirtualnej Polsce Wojciech Konończuk z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Ekspert uważa, że jednym z celów Władimira Putina jest wywołanie gigantycznego kryzysu uchodźczego.Michał Wróblewski
Czeka nas gigantyczny kryzys uchodźczy? “To nowy cel Putina. Chce skłócić Europę”
Celem Władimira Putina jest nie tylko przejęcie kontroli nad Ukrainą, ale także wywołanie ogromnych napięć społecznych w krajach UE. Rosyjski dyktator chce doprowadzić do potężnego kryzysu uchodźczego, niespotykanego w Europie po II wojnie światowej. – Spory w UE na tym tle są kwestią czasu – mówi Wirtualnej Polsce Wojciech Konończuk, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich.
– Pierwotne cele Putina, czyli szybkie rozbicie armii ukraińskiej, przejęcie kontroli nad Ukrainą i zmiana rządu w Kijowie, nie zostały zrealizowane. Społeczeństwo i armia ukraińska walczą i myślę, że jeszcze długo będą walczyć. Dlatego Rosjanie próbują wygenerować nowe problemy, również dla Zachodu. W ten sposób Putin chce mieć większy punkt nacisku na Unię Europejską – mówi Wirtualnej Polsce Wojciech Konończuk z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Ekspert uważa, że jednym z celów Władimira Putina jest wywołanie gigantycznego kryzysu uchodźczego.
– W ostatnich dniach obserwujemy częstszy ostrzał ludności cywilnej, budynków, dzielnic mieszkaniowych. To nie jest przypadek, wbrew temu, co twierdzą Rosjanie. To z premedytacją zaplanowana akcja, która ma za zadanie zastraszanie ludności, wywoływanie paniki i wygnanie za granicę jak największej liczby osób – przekonuje Wojciech Konończuk.
Jak zauważa nasz rozmówca, na przejściach granicznych z Ukrainą jest coraz więcej osób. – To efekt polityki, którą prowadzi Kreml. Ta liczba jest nieporównywalna w Europie z jakimkolwiek innym konfliktem po II wojnie światowej – mówi.
Wicedyrektor OSW twierdzi, że “ten problem może przewyższyć skalę konfliktu syryjskiego”. – Wojna w Syrii wygnała z kraju 4-5 mln osób. Jeśli wojna w Ukrainie będzie trwała, to tylko w Polsce będziemy przyjmować milion uchodźców z Ukrainy tygodniowo, a w innych krajach – kolejne kilkaset tysięcy. To jest liczba, z którą żadne państwo sobie nie poradzi w pojedynkę – przestrzega rozmówca WP.
Setki tysięcy uchodźców. “Sami nie będziemy w stanie sobie poradzić”
Profesor Marek Duszczyk z UW, zajmujący się migracjami od 25 lat, w rozmowie z Wirtualną Polską przyznaje, że Polska jest w stanie przyjąć na dłużej maksymalnie 500-700 tys. uchodźców. – Im szybciej zrozumiemy, że Polska nie jest w stanie zrobić wszystkiego sama, nie jest w stanie przyjąć wszystkich i zapewnić im godnego pobytu, tym lepiej. I to nie tylko lepiej dla nas, ale dla osób, które do nas uciekły i szukają schronienia. Setek tysięcy Ukraińców nie zatrzymają u siebie w domach Polacy czy mieszkający w Polsce Ukraińcy. W krótkim terminie – tak, to działa. W długim, a z takim mamy już do czynienia, nie – mówił nam prof. Duszczyk.Z ekspertem od migracji zgadza się Wojciech Konończuk. – Prof. Duszczyk ma rację. O ile Polska poradziła sobie w początkowej fazie wojny dzięki wysiłkom społeczeństwa i rządu, tak ten problem będzie lawinowo narastać. Sami nie będziemy w stanie sobie z nim poradzić. Będziemy musieli myśleć o relokacji części ludzi i stworzeniu międzynarodowego funduszu pomocy uchodźcom – mówi wiceszef OSW.
Jak zaznacza, Polacy zdali test z pomocy potrzebującym. Ale sytuacja będzie się zmieniać.
Pierwszy entuzjazm może zastąpić pewna irytacja, zmęczenie, mimo trwającego współczucia. Tak jest zawsze przy tego typu kryzysach uchodźczych, niezależnie od szerokości geograficznej. Przedłużający się problem może wywołać napięcia społeczne – podkreśla nasz rozmówca.
Kryzys uchodźczy to coś, na co gra Władimir Putin. – Jednym z elementów nacisku Rosjan jest właśnie wywołanie gigantycznego kryzysu uchodźczego. Celem Rosji jest pogłębianie tego problemu w na tyle potężny sposób, żeby wywołać naciski Zachodu na rząd w Kijowie. Tak, żeby podczas negocjacji ukraińsko-rosyjskich doprowadzono do “konsensusu”, czyli przyjęcia de facto rosyjskich warunków. Takie jest założenie Kremla – wskazuje Wojciech Konończuk.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow ogłosił, że Rosja wstrzyma działania militarne, o ile Ukraina zgodzi się uznać Krym za terytorium rosyjskie oraz separatystyczne republiki Doniecka i Ługańska za terytoria niezależne, odrzuci dążenia do wejścia do jakiejkolwiek organizacji międzynarodowej (czyli również NATO i Unii Europejskiej), co powinna zapisać w swojej konstytucji. Zdaniem Rosji, Ukraina powinna przeprowadzić też “demilitaryzację państwa”. Te warunki są dla strony ukraińskiej nie do przyjęcia.
źródło: wp.pl