Osoba odpowiedzialna za zdrowie publiczne powinna być bardzo wysoko umiejscowiona w systemie władzy, żeby była sprawcza i miała siłę politycznego oddziaływania na realizację zadań z obszaru polityki prozdrowotnej – uważa prof. Bolesław Samoliński.
Pod postacią chorób alergicznych występuje kilka jednostek chorobowych: nieżyt nosa, astma, atopowe zapalenie skóry, alergia pokarmowa i inne
Był okres, kiedy alergologia jako obszar specjalizacji medycznej, miał się w Polsce bardzo dobrze.Obecnie mamy gigantyczne problemy z diagnostyką, uciekają nam refundacje i to takich strategicznych metod jak odczulanie – ocenia prof. Bolesław Samoliński
W efekcie obserwujemy spadek liczby pacjentów leczonych tą metodą – dodaje
Alergologia jest też świetnym przykładem tego, jak zdrowie publiczne powinno być realizowane
Mamy bardzo poważny problem z huśtawką cenową w refundacji
Luiza Jakubiak, Rynek Zdrowia: Jakie jest dzisiaj miejsce alergologii w naszym systemie opieki zdrowotnej?
Bolesław Samoliński*: Był okres, kiedy alergologia jako obszar specjalizacji medycznej, miał się w Polsce bardzo dobrze. Pacjenci mieli do dyspozycji dobrze refundowane leki, system był zorganizowany, w porównaniu do innych państw dysponowaliśmy dużą liczbą alergologów. Mieliśmy też jedne z największych i najlepszych badań epidemiologicznych, które odzwierciedlały bieżącą sytuację. Dziś jedynie na podstawie cyklicznych badań możemy widzieć tendencje, jakie występują w zakresie chorób alergicznych, czyli najbardziej powszechnie występujących zespołów chorobowych.
Pod postacią chorób alergicznych występuje kilka jednostek chorobowych: nieżyt nosa, astma, atopowe zapalenie skóry, alergia pokarmowa i inne. Już 40 procent populacji wykazuje różne cechy i ma dodatnie wyniki w badaniach laboratoryjnych, świadczące o nadwrażliwości i uczuleniu.To, co różni schorzenia alergiczne od innych chorób cywilizacyjnych, to całożyciowy przebieg. Choroba zaczyna się już we wczesnym dzieciństwie, przy czym najbardziej dotyka w okresie rozwojowym, a więc młodzież i młodych dorosłych. Ma to swoje bardzo negatywne konsekwencje, ponieważ rzutuje m.in. na choroby wieku podeszłego. Wiemy, że prawie trzykrotnie szybciej umierają pacjenci, którzy mają nieleczoną alergię i astmę niż osoby, które tych chorób nie mają.
To jeden z najbardziej istotnych elementów w epidemiologii, którego bardzo się obawiamy. Jest to choroba cywilizacyjna, która ma swoje brzemienne skutki, jeśli chodzi o to, jak wygląda perspektywa zdrowotna osób w wieku podeszłym. Choroba bardzo upośledza jakość życia. Katar alergiczny daje większe poczucie choroby i obniżenie jakości życia niż np. cukrzyca czy choroby układu krążenia.
Jest to też bardzo poważne wyzwanie z punktu widzenia zapewnienia opieki dla utrzymania sprawności. Ponieważ zasadnicza część alergików choruje w okresie edukacyjnym i produkcyjnym, to rzutuje na ich sprawność funkcjonowania zawodowego i wydolność edukacyjną.
Jaka jest rola decydentów w kreowaniu polityki zdrowotnej, która później przekłada się na sytuację pacjentów alergicznych?
Uważamy, że w alergologii, która jest typową chorobą cywilizacyjną, we wczesnym wykrywaniu i prawidłowym leczeniu pacjentów niezwykle ważną rolę odgrywa Narodowy Fundusz Zdrowia.Mówiłem na początku o sukcesach, ale w pewnym momencie przyszło załamanie. Mamy obecnie gigantyczne problemy z diagnostyką, uciekają nam refundacje i to takich strategicznych metod jak odczulanie, które jest unikatową formą w medycynie, bowiem potrafi odwrócić naturalny bieg choroby i przywrócić zdrowie pacjentowi. Ale jest też doskonałą formą farmakoprofilaktyki, czyli zapobiegania różnym postaciom alergii.
W efekcie obserwujemy spadek liczby pacjentów leczonych tą metodą. Mamy bardzo poważny problem z huśtawką cenową w refundacji. W pewnym momencie leki dostępne dla pacjentów za 70 zł, zdrożały do 1200 zł, przez co dla dużej grupy chorych stały się niedostępne. Patrzymy na to z wielkim niepokojem. To samo było ze szczepionkami na roztocze kurzu domowego. W jednym kwartale kosztowały kilka złotych, a w drugim kwartale podrożały do ponad 400 zł.
Chcemy, żeby ubezpieczony pacjent dostał to, co mu się należy, czyli nowoczesną metodę leczniczą, która była dostępna, a która ze względu na politykę lekową przestaje taką być.
Uwagi środowiska alergologów nie dotyczą jedynie ostatniego okresu, ale są skierowane do poprzednich kierownictw resortu zdrowia. Nie zrobiły one nic, żeby zmienić niekorzystne przepisy ustawy refundacyjnej. W efekcie to zapisy ustawy decydują o bezpieczeństwie pacjentów i perspektywach leczenia, a nie zdrowy rozsądek i względy medyczne. To odwrócenie pojęć, bo ustawa ma służyć pacjentom, a nie być czynnikiem hamulcowym dla pewnych rozsądkowych działań. Bardzo krytycznie to oceniamy.Jakie znaczenie w alergologii mają działania związane ze zdrowiem publicznym? Zgodnie bowiem z definicją WHO zdrowie publiczne to nauka i sztuka zapobiegania chorobie, wydłużania życia oraz promowania zdrowia.
Alergologia jest świetnym przykładem tego, jak zdrowie publiczne powinno być realizowane. Wiemy, że najlepsze efekty osiągamy, gdy zapobiegamy chorobom, na przykład w schorzeniach układu krążenia. Jeśli chodzi o alergologię, która jest chorobą zależną od środowiska, nie jest łatwo im zapobiegać, ale łatwo jest je kontrolować przez czynniki środowiskowe. Inna sytuacja, ale znakomicie odzwierciedlająca problem zdrowia publicznego.
Wiemy, że we wczesnym okresie życia jest okienko immunologiczne. Jeśli w tym okresie osoba nie będzie prawidłowo traktowana, to ma zwiększone ryzyko zachorowania. Wiemy też, że warunki smogowe, zmiany klimatyczne, wyziewy silników diesla, dymiących kominów będą sprzyjały rozwojowi nadwrażliwości. Są czynnikami, które wzmacniają reakcję układu immunologicznego na alergeny.
Potrafimy zdefiniować czynniki środowiskowe, które nie są alergenami, a które odpowiadają za rozwój alergii. Nasze badania epidemiologiczne potwierdzają, że na wsi, gdzie mamy bardzo dużo alergenów, mamy dużo mniej alergii niż w miastach, gdzie tych alergenów jest dużo mniej. Ale w miastach mamy zanieczyszczone środowisko, a na wsi czyste. W miastach mamy sterylnie chowanie dzieci, a na wsiach mamy dzieci chowane w środowisku pełnym naturalnych czynników biotycznych, takich jak rośliny i zwierzęta. To wszystko działa normalizująco na odpowiedź układu immunologicznego i zapobiega rozwojowi alergii. Jeżeli chowamy dzieci sterylnie, nie pozwalamy im na kontakt z naturą, to w ślad za tym układ immunologiczny nie uczy się co jest dobre, a co złe i później zaczyna reagować patologicznie na środowisko. W tym mechanizmie rozwija się nadwrażliwość.
Zdrowe państwo to jest państwo zdrowego obywatela
Zanieczyszczenie środowiska to problem, który ma negatywne konsekwencje dla zdrowia. Na ile odpowiada za to indywidualny obywatel, a na ile jest to odpowiedzialność państwa?
Zdrowie zależy w dużej części od indywidualnych działań, ale też jest konsekwencją pewnych strategii i pewnej polityki zewnętrznej. Przeciętny obywatel nie ma wpływu na to, co się dzieje, jeśli chodzi o poziom zanieczyszczenia środowiska. To zależy od strategii ogólnonarodowych czy regionalnych.
Poziom zanieczyszczenia środowiska jest konsekwencją tego, jakich źródeł energii używamy. W Polsce problemem jest ich rozproszenie. Powinno dbać się o to, żeby były skoncentrowane. Ile wsi nie ma gazu? Jaka jest tam dostępność do prądu? Dodatkowo w dobie kryzysu energetycznego każdy będzie starał się unikać wykorzystania energii, która jest bardzo droga, co będzie w konsekwencji zwiększało ryzyko zanieczyszczenia środowiska, bo alternatywą wobec zorganizowanej systemowej energii, są indywidualne źródła energii, które niestety bardzo źle wpływają na środowisko np. palenie w piecach, palenie ropą w systemach grzewczych. Tu jest potrzebna polityka państwa, która ograniczy emisję szkodliwych substancji do atmosfery. To nie może być tylko polityka restrykcyjna, ale aktywne wychodzenie naprzeciw ludziom, żeby dawać im alternatywę wobec tego paleniska, które mają w domu.
Jaka jest dzisiaj w ogóle ranga zdrowia publicznego w polityce państwa?
Mamy ustawę o zdrowiu publicznym i akt wykonawczy do tej ustawy. Cała filozofia polega tylko na tym, żeby teraz ustawa i akt wykonawczy były prawidłowo realizowane. W Narodowym Programie Zdrowia muszą pojawić się strategie, które będą rozwiązywały poszczególne problemy. Tych strategii jest bardzo dużo. Problem polega na tym, że mamy zbyt mało zaplanowanych środków na Narodowy Program Zdrowia, a polityka prozdrowotna zaczyna schodzić na plan dalszy.
Kiedy była epidemia, to nagle wszyscy mówili o zdrowiu. Epidemia ustępuje i wracamy do innych spraw i problemów, zdając się już nie pamiętać, jak brzemienna w skutkach jest utrata zdrowia. Ludzie przestają chodzić do pracy, przestają zarabiać, bankrutują, gospodarka upada. To wszystko są pochodne zdrowia. Zdrowe państwo to jest państwo zdrowego obywatela, chore państwo to jest państwo, w którym obywatel choruje, kosztuje i jest nieproduktywny. Powinniśmy dążyć do zdrowego społeczeństwa.
Jest jeszcze jedno wyzwanie, które stoi przed zdrowiem publicznym i polityką opartą na profilaktyce promocji zdrowia. To jest strategia wobec zmian demograficznych i gwałtownie starzejącego się społeczeństwa. Prognozy są niepokojące. O ile chcemy, żeby każdy żył jak najdłużej, o tyle musimy mieć również w kolejnych pokoleniach zabezpieczenie dla starości w postaci odpowiedniego produktu narodowego brutto i odpowiedniej liczby osób, które będą się poświęcały polityce senioralnej.Tymczasem dzietność nam spada. Odsetek dzieci w stosunku do osób starszych maleje, a tak zwany współczynnik demograficzny, który określa liczbę osób w wieku podeszłym w stosunku do liczby osób w wieku produkcyjnym, gwałtownie rośnie. Gospodarka będzie nadmiernie obciążona populacją osób starszych.
Wiadomo, że to właśnie osoby w wieku podeszłym najczęściej korzystają z systemu ochrony zdrowia, bo są po prostu najbardziej schorowane. Przeciętny senior kosztuje NFZ trzy razy więcej niż obywatel w innym przedziale wiekowym. Kiedy populacja seniorów wzrośnie, to wzrośnie też koszt ich leczenia. Ktoś musi to pokryć, a i tak mamy niedobory finansowe w ochronie zdrowia.
Jakie jeszcze wyzwania stoją przed zdrowiem publicznym?
W zdrowiu publicznym liczą się czynniki ryzyka i wiemy, że choroby cywilizacyjne zależą przede wszystkim od palenia tytoniu, nadużywania alkoholu i innych używek, od braku aktywności fizycznej, nadwagi i otyłości, niewłaściwej diety. To są właśnie czynniki sprawcze tego, że w wiek senioralny wchodzi się niestety w słabym zdrowiu.Polityka prozdrowotna ma na celu podniesienie jakości zdrowia osób w wieku podeszłym, szczególnie w dobie zmian demograficznych. Musimy spowodować, żeby osoby starsze były zdrowsze, bo wtedy mniej korzystają z systemu opieki zdrowotnej, z opieki socjalnej, a jednocześnie mogą być aktywne w różnych sferach. I nie chodzi tylko o sferę zawodową, ale życie rodzinne. Niektórzy rezygnują ze swoich karier zawodowych, bo mają rodziców w bardzo podeszłym wieku i muszą się nimi zająć. Ma to fatalne skutki. Ci, którzy są w wieku senioralnym krępują się sytuacji, w której są ciężarem dla młodszych pokoleń. Zaś młodsze pokolenia muszą zmienić perspektywę zawodową, żeby udźwignąć ciężar odpowiedzialności, który w rodzinie ma bardzo duże znaczenie.
Proszę zwrócić uwagę, że mamy w tej chwili czteropokoleniowe rodziny. Tego nie było nigdy w historii ludzkości. Każdy chciałby, żeby prababcia i pradziadek byli sprawni i byli uczestnikami życia rodzinnego. Tymczasem, jeżeli oni są schorowani, pozostają osamotnieni w swoich problemach.
Brakuje nam narodowej strategii, która miała być wyznaczona w ramach ustawy o zdrowiu publicznym i Narodowego Programu Zdrowia. Priorytetem dla państwa powinno być zauważenie, że zdrowie jest bardzo ważne. Dlatego środowisko specjalistów zdrowia publicznego od dawna uważa, że w naszym kraju osoba odpowiedzialna za zdrowie publiczne powinna być bardzo wysoko umiejscowiona w systemie władzy, żeby była sprawcza i miała siłę politycznego oddziaływania na realizację zadań z obszaru polityki prozdrowotnej.
Prof. Bolesław Samoliński, kierownik Katedry Zdrowia Publicznego i Środowiskowego oraz Zakładu Profilaktyki Zagrożeń Środowiskowych, Alergologii i Immunologii WUM, przewodniczący Rady Dyscypliny Nauk o Zdrowiu WUM, członek zarządu Polskiego Towarzystwa Alergologicznego, członek Koalicji na rzecz Leczenia Astmy.
źródło: rynek zdrowia.pl