Ostra wymiana zdań na senackiej Komisji Zdrowia. Fizjoterapeuci zarzucali Ministerstwu Zdrowia, że zmieniając wyceny nie poprawi dostępu do rehabilitacji i przychodnie będą zamykane. – Proszę się nie obrażać – tonowała emocje przewodnicząca komisji, zwracając się do przedstawicieli resortu zdrowia i Krajowej Izby Fizjoterapeutów.
Fizjoterapia. Kontrowersje wokół nowych wycen dla rehabilitacji
W poniedziałek, 7 lutego, na forum Senackiej Komisji Zdrowia z udziałem m.in. wiceministra zdrowia Macieja Miłkowskiego, dr Romana Topora-Mądrego prezesa Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, i dr hab. Macieja Krawczyka prezesa Krajowej Izby Fizjoterapeutów odbywało się spotkanie “Fizjoterapia w systemie opieki zdrowotnej. Wartość fizjoterapii domowej w kontekście nowej wyceny świadczeń”.
W trakcie posiedzenia strona ministerialna przedstawiła obszernie wchodzące od 1 lutego zmiany w wycenach w fizjoterapii, które mają poprawić dostęp pacjentom do świadczeń. Strona samorządu fizjoterapeutów skrytykowała z kolei rozwiązania, uzasadniając że wprowadzenie nowych wycen nie przełoży się na poprawienie dostępności.
Jak mówił Michał Śliwiński, fizjoterapeuta kierujący NZOZ Przychodnią Rehabilitacyjną Zip-Med w Koninie, podniesienie wyceny punktowej świadczeń w niektórych zabiegach będzie skutkowało tym, że prowadzona przez niego przychodnia przyjmie nawet nieco mniej pacjentów.Urosną kolejki do fizjoterapeutów? Jeśli nie zostaną podwyższone kontrakty
Jak to możliwe, skoro Ministerstwo Zdrowia zwiększa wyceny?
Śliwiński podał przykład: – U ambulatoryjnego pacjenta przy dziennym pobycie średnio wykonywałem świadczenia za 40 punktów. Po wprowadzeniu zmian NFZ zapłaci równowartość 65 punktów. Ale mój kontrakt roczny, miesięczny się nie zmienił ani o złotówkę.
Wyjaśnijmy, że płacąc za świadczenia, NFZ posługuje się liczbą punktów (wartość punktu jest wyrażona w złotówkach – red.). Wartość punktu nie zmienia się, zmienia się liczba przyznanych punktów za świadczenie. Przy niezmienionej wartości punktu – takiej jak dotychczas – kontrakt przychodni wyczerpie się szybciej, bo NFZ zapłaci teraz więcej niż wcześniej za to samo świadczenie dla jednego pacjenta.- Przyjmowałem dotychczas w fizjoterapii ambulatoryjnej 35 pacjentów miesięcznie, teraz przyjmę ich 28. Kolejkę mam półroczną, za chwilę będzie ona 8-miesięczna – przekonywał fizjoterapeuta.
Dodał też, że wyceny jednego punktu od lat nie rosły, stąd fizjoterapeuci relatywnie otrzymywali coraz mniej pieniędzy za pacjenta. – W 2012 roku miałem 1,15 za punkt płacone, w tej chwili to jest złotówka – mówił Śliwiński.
Ministerstwo nie rozmawia z fizjoterapeutami?
Zarzucił Ministerstwu Zdrowia, że nie konsultuje zmian wycen z praktykami.
– Jeśli nie podwyższycie państwo wyceny punktowej (wartości jednego punktu – red,), to jest to rozmowa o niczym tak naprawdę – mówił emocjonalnie.
Tłumaczył też, że przychodnie rehabilitacyjne są zobowiązane przyjmować poza kolejnością pacjentów pilnych. Pilnych pacjentów z powodów medycznych, także pacjentów pilnych jako uprawnionych – dawcy krwi, kombatanci.
– Nie mam gwarancji finansowania tego pacjenta, gdy go przyjmuję dodatkowo – przekonywał fizjoterapeuta.
“Stoję przed widmem zamknięcia przychodni”
Opisywał też jak finansowane jest w jego przychodni, w oparciu o umowę z NFZ, przyjmowanie pacjentów z orzeczeniem o znacznym stopniu niepełnosprawności.
– Mam część kontraktu wyodrębnioną za którą dostaję, za tych pacjentów, co miesiąc refinansowanie. Natomiast tych pacjentów przyjmuję dużo więcej, bo potrzeby są ogromne. I ta pozostała, znacząca część wykonanych przeze mnie świadczeń jest płacona kwartalnie. Mija kwartał, składam wniosek, prośbę o zapłacenie, mija miesiąc w którym to jest procedowane i kolejne pół miesiąca do miesiąca zanim dostanę pieniądze. Za pacjentów leczonych już w styczniu pieniądze dostaję w połowie maja. Kredytuję wykonanie tych świadczeń Funduszowi, ale mnie na to już nie stać – przekonywał.
– Proszę nas choć trochę posłuchać. Jeśli jest tak dobrze jak panowie mówicie, to dlaczego jest tak źle? – pytał stronę ministerstwa.
Powiedział też, że poprosił zatrudnianych przez siebie fizjoterapeutów, by zgodzili się przejść z umów o pracę na umowy cywilno-prawne, bo na umowie o pracę musi im zapłacić więcej.
Jak dodał Śliwiński, który z zawodu jest fizjoterapeutą dziecięcym, już wcześniej zamknął część dziecięcą swoje przychodni.
– Nie było mnie stać na to, żeby ją dalej prowadzić. Teraz stoję przed widmem zamknięcia całej przychodni, to jest dorobek mojego życia, w sensie zawodowym – mówił, przepraszając jednocześnie za emocje z jakimi się wypowiadał.
Emocje na posiedzeniu komisji rosły z minuty na minutę. Przewodniczący Krajowej Izby Fizjoterapeutów dr hab. Maciej Krawczyk powiedział, że do Izby zgłosili się “przedstawiciele około 200 podmiotów leczniczych i zadeklarowali wymówienie umów z NFZ od lutego”.
“Proszę się nie obrażać”. Będzie kolejne spotkanie ministra i KIF
Prezes KIF zarzucił, że obecni na posiedzeniu przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia i AOTMiT przedstawiający nowe wyceny w fizjoterapii są “mało przekonujący”.
Odpowiadając, wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski, wyjaśnił, że “jeśli chodzi o logikę wyceny, przeceny, stosowania nowych taryf wprowadzanych przez AOTMiT to jest to dokładnie przeszacowanie 1:1”.
Zatem, jeśli wycena była 10 punktów a teraz jest 15 punktów, to odpowiednio jest zmieniana wartość umowy i tak jest to przeszacowywane.
– Nie ma możliwości, żebyśmy jednoczasowo dokonywali wielu zmian w tym samym procesie – mówił odnosząc się do wartości kontraktów.Przekonywał: -Jeżeli zmieniamy liczbę punktów w danym zakresie to nie możemy jeszcze jednoczasowo zmieniać wartości punktu z 1 zł na 1,5, bo to oznacza robienie tego samego dwa razy, to nie ma uzasadnienia. To po co robienie wyceny świadczeń (punktowej – red.), to musi być porównywalne.
Wiceminister Miłkowski ostro zareagował na uwagi dotyczące przygotowania zmian wycen i braku ich konsultacji ze środowiskiem fizjoterapeutów.
– Trudno rozmawiać, jeśli się spotykamy, uzgadniamy, a KIF w dniu kolejnego spotkania przedstawia prasie przygotowane materiały – mówił wiceminister Maciej Miłkowski. – To działanie odebraliśmy bardzo negatywnie – zaznaczył.
Prowadząca posiedzenie komisji senator Beata Małecka-Libera poprosiła obie strony sporu, by ponownie się spotkały na rozmowach. Od obu stron sporu, zarówno wiceministra Miłkowskiego, jak i prezesa Krawczyka senator odebrała deklarację, że do takiego spotkania dojdzie.
źródło: rynek zdrowia.pl