Jeżeli spojrzymy na doświadczenia brytyjskie, to tam w ciągu trzech tygodni rozkręciło się piekło. Jeśli w Polsce mutacja koronawirusa z Wielkiej Brytanii będzie dominowała, to nie będziemy czekać do kwietnia, tylko za 2-3 tygodnie zobaczymy 25 tysięcy zachorowań dziennie – stwierdził dr Paweł Grzesiowski.

Dr Paweł Grzesiowski, immunolog i ekspert w dziedzinie szczepień Naczelnej Izby Lekarskiej, stwierdził w czwartek (25 lutego) na antenie Radia Zet, “raczej nie zapowiada się koniec epidemii” i trudno będzie zaszczepić 80 proc. grup ryzyka do wakacji.

Ekspert skomentował też najnowsze decyzje rządu dotyczące regionalizowania obostrzeń i powrót do ich ostrzejszej formy w woj. warmińsko-mazurskim.

– Regionalizacja zarządzania pandemią w tak dużym kraju jak Polska to wręcz konieczność. Jednak decyzje są bardzo spóźnione i oparte na działaniu zero-jedynkowym – albo zamykamy całe województwa, a nie powiaty, albo pół Polski, a nie wybrane województwa. To powinny być bardzo precyzyjne działania, głęboko oparte na wiedzy, skąd biorą się zakażenia i skutkujące rzeczywistą redukcją zachorowań – tłumaczył dr Grzesiowski.

Podkreślił, że na Warmii i Mazurach najwięcej zakażeń jest w dwóch, trzech powiatach, tymczasem rząd blokuje całe województwo, nie mając gwarancji, że przyniesie to oczekiwany efekt. – Mamy zarządzanie starego typu: wszystko albo nic. Może wystarczyłoby zamrozić tylko trzy powiaty? – mówił.

Jak zauważał Grzesiowski, w 4-5 województwach w Polsce dziennie przybywa 500 pacjentów covidowych w szpitalach, więc tam sytuacja jest bardzo zła.

– Dziwię się, że zamknięto jedno Warmińsko-Mazurskie, a nie takie miasta jak Warszawa, Gdańsk, Bydgoszcz, Zielona Góra – stwierdził.

Dr Grzesiowski skomentował również nowe regulacje dotyczące m.in. zakazu noszenia przyłbic.

– Przyłbicę nosiłem i będę nosił, ale razem z maską. Przyłbica jest uzupełnieniem naszego ubezpieczenia w sytuacji dużego rozprysku. Tak naprawdę jest jedynym “urządzeniem”, które możemy stosować, gdy chodzi o ochronę całej twarzy przed zachlapaniem. Natomiast nie jest filtrem i nie powinna być używana jako jedyna osłona nosa i ust. Przyłbica niczego nie filtruje – wskazał ekspert.

Zapytany, dlaczego rząd dopiero teraz wprowadza nakaz noszenia maseczek, stwierdził, że nie wie, choć to bardzo słuszna decyzja.

– Pierwsze uwagi na temat rozporządzenia w tej sprawie wysyłaliśmy już w czerwcu ub.r. Być może na tę zmianę wpłynęły informacje o nowym wariancie, który jest bardziej zakaźny, a może wreszcie do decydentów dotarła wiedza – tłumaczył.

Immunolog skomentował również zjawisko “sceptycyzmu wielu Polaków, którzy uważają, że maseczki bardziej szkodzą niż pomagają”.

– Wiemy na pewno, że nie szkodzą, chociażby z wieloletniego użycia maseczek w ochronie zdrowia. Na blokach operacyjnych pracujemy w maskach od dziesiątek lat. Po wiele godzin, w dużym napięciu, przy ograniczeniu dostępu świeżego powietrza. I nikt nie mówi o tym, że chirurdzy umierają na rozedmę płuc – skonstatował dr Grzesiowski.

źródło: rynekzdrowia.pl