OZZL nie akceptuje rządowej propozycji ustalenia „współczynnika pracy” dla lekarzy specjalistów w wysokości 1,31 od lipca br. Propozycja ta oznacza obniżenie faktycznego wskaźnika minimalnej płacy zasadniczej dla lekarzy specjalistów – podkreślają związkowcy.

W związku z zakończeniem pierwszego etapu rozmów w sprawie płac w ochronie zdrowia prowadzonych w ramach Trójstronnego Zespołu ds. ochrony zdrowia Zarząd Krajowy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy oświadcza:

“OZZL nie akceptuje rządowej propozycji ustalenia „współczynnika pracy” dla lekarzy specjalistów w wysokości 1,31 od lipca br. (współczynnik ten określa relację między płacą zasadniczą danego zawodu a przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce za rok ubiegły). Propozycja ta oznacza obniżenie faktycznego wskaźnika minimalnej płacy zasadniczej dla lekarzy specjalistów, który w roku 2018 został określony na 1,6 przy okazji ustawy wprowadzającej podwyżkę do 6750 PLN dla lekarzy zatrudnionych w szpitalach (6750 PLN = 1,6 przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce za rok 2017)” – czytamy w komunikacie.

OZZL: dyżury jako dodatki do pensji zasadniczej?

OZZL uznał tę propozycję za “wyraz niezwykłej arogancji i lekceważenia rządzących wobec lekarzy, co jest szczególnie niezrozumiałe przy dramatycznym niedoborze lekarzy zwłaszcza w publicznej ochronie zdrowia”.

“Za niedopuszczalne uważamy traktowanie przez ministra zdrowia wynagrodzenia za dyżury lekarskie jako „dodatków” do pensji zasadniczej lekarzy, co – między innymi – ma uzasadniać tak niski poziom tej pensji.”

Minister uznaje w ten sposób, że praca dodatkowa, wykonywana ponad przewidziane prawem – normy czasu pracy nie jest obciążeniem, ale przywilejem lekarzy, pozwalającym na dorobienie do pensji zasadniczej. Tym samym wrócił on do skompromitowanej koncepcji, która wydawała się już przez rządzących porzucona.” – przekonuje zarząd OZZL.

Zdaniem związkowców ustanowienie gwarantowanych płac lekarskich na tak niskim poziomie, skutkującym koniecznością „dorabiania” przez lekarzy do wynagrodzenia podstawowego będzie miało swoje negatywne konsekwencje, uderzające nie tylko w lekarzy, ale i w pacjentów.

“Wielu lekarzy zrezygnuje bowiem z pracy w publicznych szpitalach i przychodniach i przejdzie na stałe do sektora prywatnego. Inni specjaliści wyjadą z Polski, jak zrobiło to wcześniej tysiące ich kolegów. Ci, którzy pozostaną będą musieli „dorabiać” na niezliczonych dyżurach, dodatkowych etatach i w praktykach prywatnych, co spowoduje, że będą stale zmęczeni i zniecierpliwieni wobec chorych, będą popełniać więcej błędów i zaniedbywać swoje obowiązki.

OZZL: Nie będzie spokoju społecznego po takiej umowie

W ten sposób jakość świadczeń medycznych w publicznej ochronie zdrowia i dostępność do nich jeszcze bardziej się zmniejszy. Polacy zostaną zmuszeni, aby leczyć się głównie w prywatnych placówkach, a wielu z nich nie będzie na to stać. Nie powinno to być obojętne ani dla rządzących, ani – tym bardziej – dla centrali związkowych” – wskazują lekarze.

“Wzywamy Zespół Trójstronny, w tym zwłaszcza uczestniczące w nim centrale związkowe do odrzucenia propozycji rządowej. Przestrzegamy Ministra Zdrowia przed pokusą zawierania „umowy społecznej” dotyczącej publicznej ochrony zdrowia bez udziału w niej lekarzy, reprezentowanych przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy – największy i jedyny, uznany sądownie za reprezentatywny dla zawodu lekarza w Polsce związek zawodowy.”

Taka „umowa” nawet jeżeli formalnie będzie obowiązywała, w praktyce nie przyniesie oczekiwanego spokoju społecznego w ochronie zdrowia. Trudno bowiem oczekiwać od lekarzy, którzy w tak demonstracyjny sposób mieliby być zlekceważeni, że będą przestrzegać warunków, na które nie mieli wpływu” – argumentują.

OZZL wezwał lekarzy, którzy nie akceptują faktycznego obniżenia wskaźnika ich płacy minimalnej, aby wstępowali na drogę sporu zbiorowego w swoich miejscach pracy lub gremialnie zwalniali się z pracy.

źródło: rynekzdrowia.pl