Pandemia dotknęła nas globalnie, ale globalna jest także walka z nią. Powstały mniej i bardziej formalne sieci wymiany informacji między klinicystami – mamy wszak do czynienia z zupełnie nowym wirusem i jednostką chorobową – zaznacza w rozmowie z Rynkiem Zdrowia Joanna Miłachowska, prezes polskiego oddziału Siemens Healthineers.
– Czy Państwa doświadczenia m. in. we współpracy ze szpitalami w dobie koronawirusa potwierdzają tezę, iż w czasach pandemii mamy do czynienia z prawdziwą erupcją innowacyjności?
Joanna Miłachowska, prezes polskiego oddziału Siemens Healthineers: – Jesteśmy firmą technologiczną, innowacyjność jest naszym fundamentem, ale COVID-19 zmusił wszystkich do przedefiniowania dotychczasowego podejścia. Bernd Montag, prezes Siemens Healthineers, podczas niedawnego World Medical Innovation Forum – w tym roku odbywającego się oczywiście online – stwierdził, że pandemia zmieniła nasz model innowacyjności: musieliśmy stać się jeszcze bardziej elastyczni, szybcy i skoncentrowani na jednym obszarze badań i rozwoju w danym momencie. Dzięki temu tak sprawnie powstał nasz test serologiczny COV2T czy algorytmy sztucznej inteligencji wspierające diagnostykę obrazową COVID-19.
Kryzys związany z pandemią z pewnością jest dla sektora medycznego ogromnym wyzwaniem, ale myślę, że może stać się również silnym impulsem rozwojowym. Wymaga to jednak szybkiego i często nieszablonowego działania.
Przykładem może być realizowany przez nas z powodzeniem pomysł umieszczenia pracowni tomograficznych w kontenerach. Nie musi to dotyczyć wyłącznie technologii diagnostycznych. Inżynierowie z jednej z firm należących do grupy Siemens, którzy w chińskim Qingdao zajmują się rozwijaniem systemów automatyzacji produkcji, dosłownie w kilka dni zaprojektowali i wykonali prototyp robota do dezynfekcji szpitalnych pomieszczeń o najwyższym poziomie ryzyka sanitarnego.
Wspólnym mianownikiem wywołanych pandemią przemian w sektorze medycznym jest przyspieszenie digitalizacji. Pomysły, których wdrożenie jeszcze niedawno wydawało się odległe lub niepewne, są teraz z sukcesem realizowane. Mam tu na myśli oczywiście wszystkie odsłony telemedycyny, ale też rozwiązania takie jak całkowicie zdalny serwis urządzeń medycznych, czy oparte na sztucznej inteligencji rozwiązania wspierające pracę radiologów i techników.
Odpowiedzią na wyzwania pojawiające się nie tylko podczas pandemii, ale wynikające wprost ze wzrostu znaczenia diagnostyki obrazowej przy niedoborach personelu, może być na przykład możliwość zdalnej obsługi urządzeń diagnostycznych (syngo Virtual Cockpit). Dzięki niej jeden wyszkolony profesjonalista może zdalnie nadzorować procedury diagnostyczne w kilku oddalonych lokalizacjach.
– W jaki sposób pandemia koronawirusa wpływa na procedury związane z tomografią komputerową oraz algorytmami sztucznej inteligencji rozpoznającymi poprzez TK zmiany wywołane chorobą COVID-19?
– Doniesienia o dużej skuteczności tomografii komputerowej w wykrywaniu COVID-19 pojawiły się bardzo szybko. Wspomagające pracę radiologów aplikacje, oparte na sztucznej inteligencji, rozwijaliśmy i wdrażaliśmy już przed pandemią. Jesteśmy przekonani, że wsparcie radiologów w części rutynowych zadań pozwala zwiększyć szybkość i dokładność diagnozy.
Co więcej, sztuczna inteligencja może bardzo skutecznie wspomagać rozpoznawanie zmian chorobowych na obrazach TK, klasyfikując wyniki ilościowo i porównując badania pacjenta z różnych etapów leczenia, co jest kluczowe dla precyzyjnej, zindywidualizowanej terapii. Dlatego też razem z naszymi partnerami – czołowymi szpitalami z całego świata – zintensyfikowaliśmy wysiłki, by opracować algorytm wyspecjalizowany w rozpoznawaniu zmian w płucach wywołanych przez COVID-19.
Nasze prototypowe rozwiązanie, CT Pneumonia Analysis, automatycznie identyfikuje i kwantyfikuje widoczne w obrazie tomograficznym nieprawidłowości w obrębie płuc. Opierając się na wykonanej bez podawania kontrastu tomografii komputerowej klatki piersiowej, system identyfikuje i wyodrębnia w 3D struktury anatomiczne i nieprawidłowości w płucach. Oblicza następnie wskaźniki stopnia zajętości płuca i poszczególnych płatów, kalkulując objętość zmian wywołanych COVID-19. Dzięki temu szybciej można ocenić, w jakim stanie jest pacjent i jak reaguje na zastosowane terapie.
– Można powiedzieć, że firmy produkujące i dostarczające aparaturę medyczną, w tym m.in. w zakresie diagnostyki, działają na swoistym zapleczu pierwszej linii frontu walki z koronawirusem. Czy przykładem takiej właśnie aktywności są „awaryjne”, kontenerowe pracownie tomograficzne w jednoimiennych szpitalach zakaźnych, przygotowane przez Siemens Healthineers. Na czym polega to rozwiązanie?
– Jak wspomniałam, tomografia komputerowa jest istotnym narzędziem diagnostyki COVID-19. Choć tomografy są obecnie w zasadzie standardowym wyposażeniem polskich szpitali, pandemia przyniosła zupełnie nowe wyzwania związane z liczbą i stopniem obciążenia aparatów niezbędnych do prowadzenia skutecznej, szeroko zakrojonej diagnostyki w szpitalach jednoimiennych. Jednocześnie prowadzenie prac instalacyjnych, adaptacyjnych czy budowlanych w takiej placówce byłoby niezwykle utrudnione. Odpowiedzią są właśnie pracownie TK umieszczone w relokowalnych pawilonach. Dzięki temu diagnostyka obrazowa mogła w nowej sytuacji szybko wesprzeć lekarzy w podejmowaniu kluczowych decyzji klinicznych.
Dla nas – jako dostawcy technologii medycznych – oznacza to także nowe wyzwania realizacyjne. Tomograf przywożony jest z fabryki do miejsca montażu, gdzie wraz z niezbędnym wyposażeniem sterowni, wstrzykiwaczem kontrastu czy osłonami radiologicznymi trafia do kontenera. Po wstępnym uruchomieniu taka kompletna pracownia transportowana jest ponadgabarytowym konwojem drogowym do docelowego szpitala. Zakres prac w szpitalu ograniczony jest do minimum – kontenery wymagają jedynie posadowienia i podłączenia do mediów. Po końcowej kalibracji sprzętu i testach dopuszczających pawilon staje się od strony technologicznej w pełni funkcjonalną pracownią tomograficzną.
Co ważne, umieszczenie tomografu w relokowalnej konstrukcji nie oznacza jakichkolwiek kompromisów po stronie komfortu pacjenta. Od wewnątrz pracownia kontenerowa jest nie do odróżnienia od stacjonarnej. W naszych instalacjach wprowadzaliśmy też dodatkowe rozwiązania, pozytywnie wpływające na doświadczenia pacjenta. Dla przykładu: aby złagodzić nieco stres związany z badaniem, na suficie umieszczone są podświetlane panele symulujące pogodne niebo. Niemal wszystkie pawilony skomunikowane są z budynkami szpitali zamkniętymi łącznikami, więc badanie tomograficzne jest dostępne także dla pacjentów nieopuszczających szpitalnego łóżka.
– Jakie wyzwania, a także doświadczenia, wnioski, a może też zaskakujące, trudne wcześniej do przewidzenia sytuacje, wiążą się z serwisowaniem oraz instalacją sprzętu medycznego w warunkach pandemii COVID-19?
– Bardzo szybko w niemal każdym obszarze sektora medycznego wzrosło wykorzystanie zdalnych usług bazujących na technologiach cyfrowych. Pacjenci i profesjonaliści medyczni chyba już ostatecznie przekonali się, że są to efektywne, wygodne narzędzia, a nie tylko alternatywa dla tradycyjnych modeli usług, czy awaryjne rozwiązania na okres dystansowania społecznego. W naszym przypadku przekłada się to np. na coraz większą rolę odgrywaną przez zdalną obsługę serwisową. Niektórzy klienci, wcześniej sceptyczni wobec takich rozwiązań, przekonali się do nich i myślę, że to będzie trwały efekt.
Oczywiście wciąż bywa tak, że niezbędna jest wizyta inżyniera serwisu na miejscu. W takiej sytuacji konieczna jest dokładna analiza ryzyk, dostosowanie poziomu zabezpieczeń osobistych, dogłębne poznanie obowiązujących w danym szpitalu procedur, czy nawet ustalenie dokładnych tras dostępu do poszczególnych pomieszczeń.
W ciągu ostatnich miesięcy, pomimo utrudnień związanych z pandemią, robiliśmy wszystko, żeby nie tylko utrzymać ciągłość pracy aparatów, ale i realizować inwestycje szpitali. Świetnym przykładem może być otwarty niedawno, całkowicie zmodernizowany Zakład Diagnostyki Obrazowej w warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka. To naprawdę wyjątkowa inwestycja, która stała się naszym Ośrodkiem Referencyjnym. Jesteśmy niezwykle dumni z tej realizacji. Tym bardziej, że zasadnicze prace instalacyjne toczyły się w samym środku epidemii.
– Jakie wnioski – z perspektywy rozwiązań oferowanych przez Siemens Healthineers – płyną z wymiany doświadczeń z Państwa partnerami, także podczas telekonferencji czy webinariów dotyczących walki z COVID-19 w innych krajach, m.in. we Włoszech i Chinach?
– Pandemia dotknęła nas globalnie, ale globalna jest także walka z nią. Powstały mniej i bardziej formalne sieci wymiany informacji między klinicystami – mamy wszak do czynienia z zupełnie nowym wirusem i jednostką chorobową. Siemens Healthineers, jako firma działająca w 75 krajach, także uczestniczy w tej dyskusji.
Podczas zorganizowanych przez nas wykładów i webinariów o swoich doświadczeniach z „frontu” opowiadali wybitni lekarze z Chin, Singapuru, Włoch czy Niemiec: o kryzysowym zarządzaniu szpitalem, roli diagnostyki laboratoryjnej, nowatorskich procedurach TK czy zastosowaniu mobilnych aparatów USG do triażu i diagnostyki przy łóżku pacjenta.
– Powiedzmy jeszcze o testowaniu na obecność SARS-CoV-2 – jakie jest Państwa zaangażowanie w tym, wręcz strategicznym już obszarze walki z obecną pandemią?
– Diagnostyka laboratoryjna to jedno z kluczowych pól walki z COVID-19. W pierwszej kolejności wprowadziliśmy test molekularny FTD SARS-CoV-2 – europejski certyfikat CE-IVD uzyskał jeszcze w kwietniu. Test wykrywa w pobranej od pacjenta próbce RNA koronawirusa SARS-CoV-2. Dzięki temu można potwierdzić zarażenie na wczesnym etapie. Cała procedura jest krótka: wyniki uzyskuje się już w ciągu dwóch, trzech godzin od pobrania wymazu. W sytuacji pandemii szybkość pomiaru jest bardzo istotna: dzięki wykryciu obecności wirusa lekarze mogą szybciej wybrać właściwą ścieżkę kliniczną, polepszając rokowania pacjentów i ograniczając ryzyko transmisji.
FTD SARS-CoV-2 może być stosowany równocześnie z naszymi testami panelowymi, które identyfikują szeroki zakres patogenów powodujących ostre infekcje dróg oddechowych – to pozwala precyzyjnie określić na przykład, czy mamy do czynienia z COVID-19, czy z grypą sezonową.
W drugiej połowie maja wprowadziliśmy z kolei test serologiczny COV2T, wykrywający przeciwciała całkowite (Total Antibody) – IgM i IgG. Te pierwsze można znaleźć we krwi zwykle już kilka dni po zarażeniu, zaś przeciwciała IgG pojawiają się później w miarę rozwoju infekcji. Test wykrywa przeciwciała reagujące na kluczowe białko na powierzchni koronawirusa SARS-CoV-2, tzw. białko spike, które umożliwia koronawirusowi fuzję z posiadającymi odpowiednie receptory komórkami w płucach, sercu czy naczyniach krwionośnych.
Badania wskazują, że takie przeciwciała mogą potencjalnie unieszkodliwiać wirusa, uniemożliwiając mu przyczepienie się do komórek człowieka, wniknięcie do ich środka i zainfekowanie. Dlatego wiele zespołów badawczych pracujących nad szczepionką przeciwko SARS-CoV-2 koncentruje się właśnie na białku spike.
Wykrywanie przeciwciał skierowanych przeciwko temu kluczowemu białku i jego domenie RBD to coś, co wyróżnia test serologiczny opracowany przez Siemens Healthineers spośród innych. Naszym celem było dotarcie do milionów ludzi z precyzyjnym testem, aby odpowiedzieć na pilną potrzebę określania statusu serologicznego w oczekiwaniu na opracowanie powszechnie dostępnej szczepionki.
Test dostępny jest na naszych wysokowydajnych analizatorach immunochemicznych, które mogą dostarczyć wyniki już po 10 minutach, wykonując do 440 testów na godzinę. Początkowe partie produkcji planowane są na 25 mln testów miesięcznie, a w zależności od dalszego rozwoju pandemii Siemens Healthineers może zwiększyć swoje możliwości produkcyjne, aby reagować na zapotrzebowanie i stale dostarczać globalnie powyżej 50 mln testów miesięcznie.
źródło: rynekzdrowia.pl