Ministerstwo Zdrowia wskazuje 5 miesięcy jako termin do podania dawki przypominającej przeciw COVID-19. Dlaczego? – Trochę z rozpaczy, bo nie wiadomo do końca, jak dalej będzie – ocenia dr Tomasz Dzieciątkowski.
Osoby immunokompetentne, czyli bez dysfunkcji układu odpornościowego, mogą spokojnie poczekać do zakończenia 12 miesięcy, by zaszczepić się dawką przypominającą przeciw COVID-19
W podaniu dawek przypominających nie ma nic niezwykłego. Większość szczepionek, z jakimi mamy do czynienia, tego wymaga
– W podaniu dawek przypominających nie ma nic niezwykłego. Większość szczepionek, z jakimi mamy do czynienia, tego wymaga. Co roku przyjmujemy szczepionki przeciwko grypie, co kilka lat powinniśmy przyjmować szczepionki przeciwko błonicy, krztuścowi i tężcowi. Stosunkowo niewiele szczepionek będzie wytwarzało dożywotnia odporność – przyznał dr Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog, mikrobiolog, diagnosta laboratoryjny, podczas spotkania edukacyjnego poświęconego szczepionkom przeciw COVID-19.
Choć ocenił, że należało się liczyć z tym, że rzeczywiście odporność poszczepienna w przypadku SARS-CoV-2 powinna być dłuższa.- Pamiętajmy jednak o jednej rzeczy: i WHO, i amerykańska FDA ocenia, że osoby immunokompetentne, czyli bez dysfunkcji układu odpornościowego, mogą spokojnie poczekać do zakończenia tych 12 miesięcy. Natomiast wszystkie dotychczasowe dane, jakie mamy, dotyczą albo seniorów, albo konieczności doszczepienia osób z zaburzeniami odporności – wyjaśnił.
“Ludzie, szczepcie się jak najszybciej”
Odniósł się też do polskich zaleceń, by dawką przypominającą szczepić już po 5 miesiącach od zakończenia cyklu szczepienia podstawowego.
– Polskie Ministerstwo Zdrowia zasadniczo wskazuje właśnie pół roku, teraz już 5 miesięcy. Dlaczego również grono ekspertów z Rady Medycznej mówi o jak najszybszym zaszczepieniu?- postawił pytanie i odpowiedział:
– Z dwóch powodów. Z takiego, że mamy do czynienia z bardziej zakaźnym wariantem delta, gdzie dobrze by było, żeby jednak ta odpowiedź była na jak najwyższym poziomie i dotyczyła jak najwyższego odsetka populacji, z czym u nas jest dramatycznie.
– Kolejna rzecz – to powiedzmy sobie szczerze – nie wiadomo do końca, jak dalej będzie. Jak dalej będzie zarówno z dostawami szczepionek i z całym programem szczepień powszechnych w Polsce. W związku z tym, jest to trochę taki głos rozpaczy na zasadzie: “ludzie szczepcie się jak najszybciej”, żeby to przyniosło efekt.
Chociaż, jak dodał, trudno się spodziewać, żeby akurat ci, którzy pominęli wcześniej z jakiegoś powodu szczepienia podstawowe przeciwko SARS-CoV-2, doszczepili się w tydzień.
Dodał również, że nie istnieje choroba, którą warto przechorować: – Gdyby była jakakolwiek gwarancja, że osoba zaszczepiona dwoma dawkami na 100 proc. przejdzie łagodnie, to jeszcze można byłoby tu dyskutować, ale ja zdecydowanie uważam, że nie. Nawet infekcja u pacjenta zaszczepionego dwiema dawkami może zakończyć się zespołem poct COVID-19 lub zespołem long COVID-19, czyli poważnymi powikłaniami albo ciężkim przebiegiem. Dlatego nie warto ryzykować i zawsze lepiej wziąć w takim przypadku dawkę przypominającą.
Koronawirus już z nami zostanie
Spotkanie zorganizowała firma Mabion, która jest jedynym z wykonawców antygenu do szczepionki amerykańskiego koncernu Novavax. Preparat jest obecnie oceniany przez EMA. Pojawiły się zatem pytania czy firma nie obawia się, że rynek został już wysycony szczepionkami i czy znajdzie się miejsce na kolejną?
– Nie widać końca koronawirusa. On z nami zostanie na bardzo długo. W sytuacji średnioterminowej pojawi się coś takiego, jak możliwość wyboru preparatu, czyli każdy będzie mógł zdecydować, jaki preparat wybiera. Pojawi się też konkurencja między produktami – ocenił dr Sławomir Jaros, członek zarządu Mabionu i dyrektor ds. operacyjnych i naukowych spółki.
– Dobrze by było, aby dawka przypominająca była w oparciu o inny preparat niż pierwotny. Tego typu zalecenia już są. Pamiętajmy, że im dłużej od momentu szczepienia, tym nasza odporność jest osłabiona, więc potrzebne są dawki przypominające. Tu szczepionki białkowe są dobrym wyborem. Nie obawiamy się o przyszłość – dodał.
źródło: rynek zdrowia.pl