Polska od lat jest niechlubnym liderem w Europie w liczbie wykonywanych amputacji kończyn dolnych z powodu zespołu stopy cukrzycowej. Rocznie jest to około 7 tys. zabiegów. To ma się zmienić, i to wkrótce. W ciągu dwóch lat liczba takich zabiegów ma zmniejszyć się o połowę – taki ambitny cel postawili sobie polscy specjaliści zgromadzeni wokół Polskiego Towarzystwa Leczenia Ran. Jak ten cel chcą osiągnąć?
Zdecydowana liczba amputacji – ponad 80 proc. – jest spowodowana niedokrwieniem kończyn dolnych. Najwięcej zabiegów ma związek z zespołem stopy cukrzycowej. W kraju dużym problemem jest też występowanie trudno gojących się ran w przebiegu owrzodzeń żylnych goleni oraz odleżyn.
Polska niechlubnym liderem w liczbie wykonywanych amputacji
Jak oceniają przedstawiciele Polskiego Towarzystwa Leczenia Ran, personelowi medycznemu – zarówno lekarzom, jak i pielęgniarkom – wciąż brakuje wiedzy na temat leczenia tych problemów.
– Trzeba pamiętać, że amputacja oznacza nie tylko znaczne obniżenie jakości życia pacjenta, ale wiąże się też z podwyższoną śmiertelnością. Dlatego środowisko zgromadzone wokół PTLR chce poprawić te niepokojące statystyki. Celem, jaki sobie stawiamy, jest doprowadzenie do tego, by za dwa lata liczba amputacji w kraju zmniejszyła się o połowę – zapowiedziała prof. Beata Mrozikiewicz-Rakowska, prezes Polskiego Towarzystwa Leczenia Ran, wiceprezes D-Foot International, w czasie konferencji Diabetologia 2023, zorganizowanej z okazji Światowego Dnia Cukrzycy (14 listopada).
Jak tłumaczyła prezes PTLR, jej środowisko wierzy, że uda się to osiągnąć poprzez przystąpienie do programu tworzenia Wielodyscyplinarnych Centrów Leczenia Ran prowadzących proces terapii trudno gojących się ran w oparciu o najnowsze standardy światowych towarzystw naukowych i szerokie szkolenia personelu medycznego.
Jak oceniła specjalistka, w Polsce wciąż za rzadko decyduje się o wprowadzeniu interwencyjnego leczenia stopy cukrzycowej, a za często wybór pada na nieskuteczne leczenie zachowawcze.
– Z początkiem przyszłego roku ruszą szkolenia dla różnych specjalistów – diabetologów, chirurgów, angiologów, pielęgniarek – dotyczące umiejętności leczenia ran. To bardzo ważne, ponieważ to, co dzieje się w stopie, często nie jest odczuwalne przez pacjentów, a obserwujemy, że wciąż brakuje świadomości konsekwencji niedokrwienia kończyn dolnych. Tego dowodzą statystyki dotyczące liczby amputacji. Tylko odpowiednio wczesne rozpoznanie tego zagrożenia i wdrożenie adekwatnego postępowania pozwoli zmniejszyć ich liczbę – podkreślała ekspertka.
W leczeniu ran problemem pozostaje dobra jakość opieki
Prof. Mrozikiewicz-Rakowska zwróciła uwagę, że bolączką naszego systemu jest też to, że pacjenci za późno są kierowani do odpowiedniego ośrodka, gdzie otoczeni zostaliby adekwatną opieką. – Model europejski zakłada, że po 2 tygodniach nieskuteczności leczenia np. przez lekarza rodzinnego pacjent z niegojącą się raną powinien trafić do szpitala niższego poziomu referencyjnego, a po miesiącu braku postępu w terapii z tego ośrodka powinien być skierowany do placówki, gdzie dostępni są lekarze wszystkich specjalności – mówiła i dodała, że medycy skupieni wokół Towarzystwa Leczenia Ran chcą, by podobnie to wyglądało w Polsce. W tym celu podpisali tzw. “Deklarację Kazimierzowską“, która ma mobilizować to środowisko do działań na rzecz zmiany kształtu opieki nad chorym z raną.
W założeniach deklaracji są zawarte plany na:
ograniczenie niepełnosprawności wśród chorych,
zmniejszenie liczby amputacji z powodu ran,
zmniejszenie śmiertelności z powodu ran.
Profesor zwróciła uwagę, że szkolenia, do których można zgłaszać się już od stycznia, są skierowane do różnych specjalistów, ponieważ, jak zaznaczała, o leczeniu takich problemów jak zespół stopy cukrzycowej powinien decydować zespół: chirurg, diabetolog, pielęgniarka, także kardiolog czy neurolog.
Podkreśliła, że procedury, świadczenia, które są niezbędne do właściwego postawienia diagnozy i właściwej ścieżki terapeutycznej, są świadczeniami gwarantowanymi. Zaznaczyła, że w ostatnim czasie poprawia się także dostępność do leków i wyrobów stosowanych u tych pacjentów. Problemem zaś pozostaje dobra jakość opieki, a dokładniej współpraca specjalistów.
źródło: puls medycyny.pl