Diagnostyka obrazowa w Polsce stoi na wysokim poziomie. Wyzwaniem jest zlikwidowanie nierówności geograficznych i poprawa dostępu do procedur. Ten cel pomogłoby osiągnąć poszerzenie ogólnopolskiej bazy sprzętu diagnostycznego o dane dotyczące jego wykorzystania oraz informacje o kadrach – uważa prof. Andrzej Urbanik, kierownik Katedry Radiologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Szacuje się, że nawet 80 procent rozpoznań w medycynie jest stawianych lub potwierdzanych na podstawie badań obrazowych. W przypadku procedur radiologicznych, stosowanych w medycynie urazowej lub neurochirurgii, odsetek ten wynosi już nawet 100 procent.
– Co istotne, diagnostyka obrazowa służy nie tylko do rozpoznawania schorzeń. W coraz szerszym zakresie jest wykorzystywana także do monitorowania efektów terapii. Dzięki temu można szybko oszacować czy określona strategia leczenia w przypadku danego pacjenta jest skuteczna czy wymaga modyfikacji. Dzięki radiologii zabiegowej można, w wielu sytuacjach, uniknąć klasycznych operacji. To możliwości na wagę zdrowia i życia pacjenta – podkreśla prof. Andrzej Urbanik.
Wykwalifikowana kadra
Zdaniem prof. Urbanika diagnostyka obrazowa w Polsce stoi na wysokim poziomie.
– Wiele polskich ośrodków dysponuje dziś nowoczesnym sprzętem diagnostycznym a kadra radiologów jest kształcona według światowych standardów. Wyzwaniem jest zlikwidowanie nierówności geograficznych i poprawa dostępu do procedur – mówi prof. Andrzej Urbanik.
Bardzo ważną rolę w unifikacji kształcenia radiologów w Europie pełni opracowany przez European Society of Radiology program kształcenia, jak również European Diploma in Radiology (EDiR), czyli forma międzynarodowego egzaminu specjalizacyjnego. Wartość EDiR polega na tym, że program pozwala obiektywnie oceniać poziom edukacji radiologów z różnych krajów.
W roku 2011 prof. Andrzej Urbanik zaproponował, aby podjąć starania w celu równoważności EDiR z polskim egzaminem specjalizacyjnym z zakresu radiologii i diagnostyki obrazowej. Polskie Lekarskie Towarzystwo Radiologiczne podjęło odpowiednie działania, które zakończyły się sukcesem – zdanie EDiR jest obecnie równoważne z uzyskaniem tytułu specjalisty radiologii i diagnostyki obrazowej w Polsce. W ten sposób Polska była pierwszym krajem, gdzie wprowadzono takie rozwiązanie, a od 2012 roku Polacy stanowią najliczniejszą grupę osób przystępujących do EDiR.
Coraz bardziej wszechstronny jest także system edukacji techników elektroradiologii, w którym oprócz szkół policealnych funkcjonują kierunki kształcenia w tym zakresie na wyższych uczelniach, a ich absolwenci, oprócz tytułu zawodowego, sięgają po tytuły magistra i doktora nauk o zdrowiu.
Pilne wyzwania
Jak zaznacza prof. Andrzej Urbanik, postęp technologiczny w wielu przypadkach skrócił czas realizacji procedur, ale nie rozwiązał wszystkich wyzwań, które wiążą się z optymalnym zastosowaniem diagnostyki obrazowej w Polsce. O ile w tomografii komputerowej czas badania skrócił się nawet do kilkudziesięciu sekund w niektórych rodzajach procedur, to w rezonansie magnetycznym zdaniem eksperta przyspieszenia nie są już tak duże.
– Postęp diagnostyki obrazowej rozszerza możliwości jej zastosowania. Poszerza się więc zakres wskazań do wykonywania badań w coraz większej liczbie schorzeń. Widoczne jest to ostatnio w rezonansie magnetycznym. Do badań w technice tomografii komputerowej a zwłaszcza rezonansu magnetycznego trafia coraz więcej pacjentów. To powoduje, że w zależności od tego, jakie ośrodki dysponują jakim sprzętem i jakimi zasobami kadrowymi, tak też kształtuje się dostępność procedur na poziomie regionów – wskazuje ekspert.
– Na dziś widzimy, że wyzwaniem jest nierówna dystrybucja sprzętu oraz personelu medycznego. Można i warto to zmienić. Istotne, by Ministerstwo Zdrowia dostrzegło potrzebę, by prowadzoną już bazę sprzętu do diagnostyki obrazowej w Polsce rozszerzyć o dane takie jak: wykorzystanie tego sprzętu i dostępność personelu. Takie kompleksowe dane to pierwszy krok do skutecznego eliminowania nierówności i efektywniejszego zarządzania zasobami – dodaje prof. Andrzej Urbanik.
Zdaniem eksperta dodatkowe informacje pozwoliłyby na kompleksową ocenę sytuacji i skuteczniejsze działania nakierowane na skrócenie kolejek do badań diagnostyki obrazowej. Według „Kolejkoskopu” Fundacji Alivia w styczniu 2021 roku czas oczekiwania na badanie PET-CT pojedynczego narządu wynosił w niektórych ośrodkach nawet 73 dni, a na rezonans magnetyczny jamy brzusznej w skrajnych przypadkach trzeba było poczekać nawet 406 dni.
Profesor Urbanik zwraca uwagę na bardzo dużą rolę wprowadzenia, w roku 2015, do codziennej praktyki w Polsce „Wytycznych dla lekarzy kierujących na badania obrazowe”. Dokument ten to polska wersja „iRefer: Making the Best Use of Clinical Radiology” – opracowania wydawanego i aktualizowanego przez Royal College of Radiologists z Wielkiej Brytanii. Wytyczne są dostępne w internecie dla każdego zainteresowanego i powinny być wskazówką, jakie badania należy wybierać dla pacjentów w zależności od objawów czy też podejrzenia chorób. Zdaniem eksperta stosowanie się do wytycznych mogłoby wyeliminować niepotrzebne badania radiologiczne a także zoptymalizować proces diagnostyczny.
źródło: rynekzdrowia.pl