W przeciwieństwie do systemów w innych krajach, nie stosujemy wygórowanego progu kwalifikowania do rekompensaty za niepożądany odczyn poszczepienny. Na przykład w Niemczech trzeba być przez 6 miesięcy w stanie znacznego ograniczenia sprawności – mówi w wywiadzie dla Rynku Zdrowia Bartłomiej Łukasz Chmielowiec, Rzecznik Praw Pacjenta.

Rynek Zdrowia: – 18 stycznia projekt ustawy dotyczącej utworzenia Funduszu Kompensacyjnego Szczepień Ochronnych trafił do prekonsultacji. Zakończyły się 24 stycznia. Czy i jakie uwagi do projektu zgłaszał Rzecznik Prawa Pacjenta?

Bartłomiej Łukasz Chmielowiec: – Gospodarzem tego projektu jest Minister Zdrowia. Oczywiście był roboczo, punkt po punkcie konsultowany – jeszcze przed opublikowaniem do prekonsultacji – między innymi z pracownikami Departamentu Prawnego Biura Rzecznika Praw Pacjenta. Dlatego na obecnym etapie nie zgłaszamy już uwag.

Natomiast bardzo dobrze się stało, że projekt poddano prekonsultacjom i stał się przedmiotem otwartej, transparentnej publicznej debaty. Im więcej takich dyskusji i wymiany argumentów, tym lepiej dla przyszłej ustawy. Dzięki temu do projektu Funduszu Kompensacyjnego odnoszą się liczni eksperci i różne środowiska. Uważam, że to dobry, bardzo potrzebny i oczekiwany dokument. Przypomnę, że od wielu lat m.in. pacjenci postulują, by taki właśnie Fundusz powstał.

Oczywiście można postawić pytanie, dlaczego właśnie teraz stworzono ten projekt. Odpowiedź jest prosta: bo taka jest potrzeba chwili – mamy epidemię koronawirusa. Podobnie dzieje się z cyfryzacją w ochronie zdrowia – wiele jej elementów przyspieszyło za sprawą pandemicznych warunków, w których funkcjonujemy od wielu miesięcy.

– Zanim pojawił się projekt Funduszu Kompensacyjnego, do Biura RPP od lat wpływały sugestie i propozycje dotyczące przyjęcia takich przepisów, np. ze strony środowisk pacjentów. Czy te oczekiwania zostały uwzględnione w projekcie opublikowanym 18 stycznia?

– W mojej opinii wcześniejsze postulaty, formułowane m.in. przez pacjentów, znalazły odzwierciedlenie w projekcie ustawy o Funduszu Kompensacyjnym. Po pierwsze projekt ten nie dotyczy tylko szczepień przeciwko COVID-19, bo od 1 stycznia 2022 r. obejmie wszystkie szczepienia obowiązkowe oraz pandemiczne.

Po drugie projektowane przepisy zapewniają bardzo szybką i możliwie jak najbardziej uproszczoną ścieżkę prowadzącą do uzyskania świadczenia pieniężnego. Dochodzenie takich roszczeń na drodze sądowej jest znacznie dłuższe, trudniejsze, bardziej kosztowne i de facto teoretyczne.

Czytałem uzasadnienia kilku wyroków sądów oddalających roszczenia związane z niepożądanymi odczynami poszczepiennymi, mimo wcześniejszych długotrwałych procesów, opinii biegłych itd.

– Czy jednak procedura ubiegania się o świadczenie z Funduszu Kompensacyjnego, w tym konieczność wniesienia 200-złotowej opłaty przez wnioskodawcę oraz 60-dniowy termin na rozpatrzenie wniosku, nie będzie zniechęcać wnioskodawców?

– 60-dniowy termin na rozpatrzenie wniosku jest naprawdę bardzo krótki przy rozstrzyganiu tego typu spraw! Ponadto finansowanie świadczeń kompensacyjnych* (od 3 tys. do 100 tys. zł – red.) jest zapewnione m.in. dzięki wpłatom firm farmaceutycznych.

Miejmy zarazem na uwadze, że rozstrzygnięcie, czy rzeczywiście mamy do czynienia z niepożądanym odczynem poszczepiennym, nie jest możliwe w ciągu jednego czy kilku dni. Konieczne jest zebranie dokumentacji, jej analiza i ocena, czy określone działanie niepożądane miało związek ze szczepieniem.

Dlatego uważam, że jeśli chodzi sprawy dotyczące NOP-ów, sposób – w tym czas i tryb ich rozpatrywania w ramach przepisów o Funduszu Kompensacyjnym – jest zbieżny z wcześniej zgłaszanymi sugestiami i propozycjami zarówno ze strony pacjentów, jak i ekspertów. Projekt przewiduje jasny, przejrzysty proces ubiegania się o świadczenie kompensacyjne.

Jeśli chodzi o 200-złotową opłatę za wniesienie wniosku – analizowaliśmy podobne systemy funkcjonujące na świecie, w tym w Europie. Wszędzie jest tego rodzaju nieduża opłata, m.in. dlatego, by unikać składania wniosków zupełnie nieuprawnionych lub niezgodnych z intencjami ustawodawcy. To może bowiem utrudnić lub wręcz sparaliżować pracę Zespołu ds. Świadczeń z Funduszu Kompensacyjnego Szczepień Ochronnych przy Rzeczniku Praw Pacjenta.

Jest natomiast możliwość wyłączenia z obowiązku wnoszenia tej opłaty osób znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej, które nie będą w stanie ponieść tego kosztu. Pozwala na to art. 267 Kodeksu postępowania administracyjnego, gdyż w kwestiach nieuregulowanych w ustawie o Funduszu Kompensacyjnym będzie stosowany właśnie ten kodeks.

Analogiczne do naszego Funduszu Kompensacyjnego rozwiązania stosowane są w 25 krajach członkowskich Światowej Organizacji Zdrowia, w tym w 16 państwach europejskich. Są to, między innymi: Austria, Dania, Francja, Niemcy, Norwegia, Włochy, Wielka Brytania, Finlandia czy Szwajcaria.

– W przestrzeni medialnej pojawiły się opinie, że Fundusz Kompensacyjny odnoszący się tylko do szczepień to nie jest szczęśliwy pomysł, gdyż idąc tą ścieżką należałoby stworzyć podobne rozwiązania dla innych interwencji medycznych, np. powikłań wskutek farmakoterapii. Podziela Pan takie wątpliwości?

– Niezupełnie. Szczepienia stanowią bardzo specyficzną interwencję medyczną, szczególnie biorąc pod uwagę powszechność obowiązkowych szczepień dzieci. To zupełnie inny obszar potencjalnych powikłań niż w przypadku farmakologii.

Właśnie z tego powodu analogiczne do naszego Funduszu Kompensacyjnego rozwiązania stosowane są w 25 krajach członkowskich Światowej Organizacji Zdrowia, w tym w 16 państwach europejskich. Są to, między innymi: Austria, Dania, Francja, Niemcy, Norwegia, Włochy, Wielka Brytania, Finlandia czy Szwajcaria. Czy te wszystkie kraje mylą się, jeśli chodzi o sposób kompensowania NOP-ów?

Otóż mają rację, bo tego typu system jest przede wszystkim bardzo korzystny dla pacjentów, wskazując im, że szczepienia są bezpieczną i skuteczną formą profilaktyki. Jednak, jak w przypadku wszystkich leków, może dochodzić do zdarzeń niepożądanych, chociażby dlatego, niemożliwe jest przewidzenie wszystkich reakcji ludzkiego organizmu na działanie danego preparatu. Nauka nie zna przecież jeszcze odpowiedzi na wiele pytań.

Dlatego mówimy polskim pacjentom, u których mogą wystąpić NOP-y – nie musicie iść do sądu, ponieważ, wzorem wspomnianych krajów, nasze państwo także proponuje swoim obywatelom alternatywną ścieżkę. Dzięki niej w ciągu 60 dni zapadnie rozstrzygnięcie, od którego zresztą pacjent także będzie mógł się odwołać i dochodzić roszczeń na drodze postępowania sądowego.

Uważam, że – po analizie międzynarodowych rozwiązań – wybraliśmy najbardziej korzystny dla wnioskodawców wariant: warunkiem uzyskania świadczenia z Funduszu Kompensacyjnego będzie pobyt w szpitalu przez minimum 14 dni lub wystąpienie wstrząsu anafilaktycznego wymagającego co najmniej obserwacji na szpitalnym oddziale ratunkowym lub izbie przyjęć.

W przeciwieństwie do systemów przyjętych w innych krajach, nie stosujemy więc wygórowanego progu kwalifikowania do wypłacenia rekompensaty. Te progi w poszczególnych krajach są różne. Na przykład w Niemczech trzeba być przez 6 miesięcy w stanie znacznego ograniczenia sprawności. Z kolei w Norwegii do rekompensaty kwalifikuje się osoby, u których potwierdzony zostanie 15-procentowy uszczerbek na zdrowiu.

Zapewniam też, że w żadnym z wymienionych krajów nie płaci się np. za zaczerwienienie ręki, krótkotrwały ból czy 1-2-dniową gorączkę. Także w sądzie nikt z tych powodów nie otrzyma żadnego zadośćuczynienia.

– Można powiedzieć, że Fundusz Kompensacyjny to początek wdrażania w Polsce systemu no fault, w którym odchodzimy od karania za zdarzenia niepożądane na rzecz ich zgłaszania i analizowania?

– Tak, wdrożenie do polskiego prawa Funduszu Kompensacyjnego Szczepień Ochronnych stanowi pierwszy, może mały, ale ważny krok w kierunku budowania u nas systemu no fault.

Od kiedy zostałem Rzecznikiem Praw Pacjenta usilnie zabiegam o to, żeby w naszym kraju zaczął funkcjonować taki właśnie model, obejmujący oczywiście nie tylko szczepienia czy NOP-y, ale także wszystkie inne zdarzenia niepożądane, które mogą wystąpić w trakcie procesu diagnostyczno-terapeutycznego.

System no fault powinien stać na dwóch nogach. Po pierwsze powinien zostać stworzony mechanizm umożliwiający personelowi placówek ochrony zdrowia zgłaszanie zdarzeń niepożądanych i ich analizowanie, bez ryzyka ponoszenia konsekwencji karnych i dyscyplinarnych. Na podstawie tej analizy podmiot leczniczy powinien wdrażać rozwiązania, dzięki którym tych zdarzeń niepożądanych będzie coraz mniej.

Drugą nogę systemu no fault stanowi możliwie szybkie zrekompensowanie pacjentowi wystąpienia określonego zdarzenia niepożądanego. Stąd Fundusz Kompensacyjny jest pierwszym, jak najbardziej właściwym krokiem w kierunku stworzenia w Polsce takiego modelu. Kolejnym etapem powinno być przyjęcie ustawy o jakości w ochronie zdrowia i bezpieczeństwie pacjenta. Prace nad tą regulacją wstrzymała pandemia, ale wierzę, że wreszcie do nich powrócimy.

– Nie obawia się Pan, że Fundusz Kompensacyjny może podzielić los wojewódzkich komisji ds. orzekania o zdarzeniach medycznych, które – generalnie – nie spełniły pokładanych w nich oczekiwań? Ich tworzeniu ponad 9 lat temu przyświecała właśnie idea wdrożenia w Polsce systemu no fault.

– Nie obawiam się takiego scenariusza. Przede wszystkim celem wojewódzkich komisji ds. orzekania o zdarzeniach medycznych nie było tworzenie w Polsce systemu no fault. Już na samym początku popełniono wówczas wiele błędów legislacyjnych. Po pierwsze okazało się, że komisje wojewódzkie generują spory między dwiema stronami – podmiotem medycznym i pacjentem – które następnie przenoszone są często do sądów.

Po drugie wojewódzkie komisje nie przesądzają o wysokości świadczenia, a jedynie stwierdzają, czy doszło do tzw. zdarzenia medycznego.O kwocie świadczenia decyduje podmiot leczniczy zaangażowany w spór z pacjentem. Po trzecie komisje te nie mają nad sobą żadnego organu, który sprawowałby nadzór nad wartością merytoryczną ich pracy.

Tych wszystkich błędów nie popełniono tworząc projekt dotyczący Funduszu Kompensacyjnego. Pacjent składa odpowiedni wniosek i nie dochodzi do żadnego sporu, gdyż nie ma drugiej strony – np. producenta szczepionki czy placówki medycznej. Są natomiast bardzo jasne kryteria, na podstawie których Rzecznik Praw Pacjenta – jako podmiot administracji będący dysponentem Funduszu Kompensacyjnego – będzie decydował o wysokości świadczenia kompensacyjnego.

– Przy Rzeczniku Praw Pacjenta zostanie powołany Zespół ds. Świadczeń z Funduszu Kompensacyjnego Szczepień Ochronnych. Kto wejdzie w jego skład?

– Zespół tworzyć będą m.in. lekarze – specjaliści, z szeroką wiedzą w zakresie szczepień ochronnych i rozpoznawania chorób. Zadaniem tych ekspertów będzie wspieranie naszej pracy poprzez analizowanie poszczególnych spraw i wydawane opinii dotyczących wniosków wpływających do Funduszu Kompensacyjnego.

Zespół ten w sposób przejrzysty, w oparciu o jasne kryteria będzie w pełni kompetentnie i merytorycznie rozstrzygał, czy doszło do zdarzenia niepożądanego związanego ze szczepieniem.

– Czy fakt, że dysponentem Funduszu Kompensacyjnego będzie Rzecznik Praw Pacjenta przyczyni się do zwiększenia roli i znaczenia RPP w naszym systemie ochrony zdrowia?

– Nie patrzę na Fundusz Kompensacyjny z takiej perspektywy. To rozwiązanie przede wszystkim wzmacniające prawa pacjenta, a nie dany urząd czy instytucję. Sądzę, że słusznie zdecydowano o powierzeniu roli dysponenta Funduszu Kompensacyjnego właśnie Rzecznikowi Praw Pacjenta, będącemu centralnym organem administracji rządowej. Z racji takiego umocowania RPP może, między innymi wydawać decyzje administracyjne.

W Polsce powinien zostać stworzony mechanizm umożliwiający personelowi placówek ochrony zdrowia zgłaszanie zdarzeń niepożądanych i ich analizowanie, bez ryzyka ponoszenia konsekwencji karnych i dyscyplinarnych. Na podstawie tej analizy podmiot leczniczy powinien wdrażać rozwiązania, dzięki którym tych zdarzeń niepożądanych będzie coraz mniej.

Mamy też możliwości i narzędzia pozwalające nam skuteczne wspieranie pacjentów oraz bronić ich praw. Takim narzędziem jest chociażby postępowanie w sprawie naruszenia zbiorowych praw pacjenta.

Natomiast w mojej ocenie można w przyszłości legislacyjnie poprawić możliwości szybszego działania Rzecznika Praw Pacjenta. Takie propozycje zawarłem w projekcie nowelizacji ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta, którą przekazaliśmy Ministrowi Zdrowia w 2018 roku. Chodzi m.in. o to, by Rzecznik mógł przystępować do spraw administracyjnych (dotyczących praw pacjenta) na zasadach udziału prokuratora.

Kolejna propozycja dotyczy możliwości występowania przez Rzecznika Praw Pacjenta do Naczelnego Sądu Administracyjnego o rozstrzyganie rozbieżności, które ujawniły się w toku postępowań prowadzonych przez sądy administracyjne.

źródło: rynekzdrowia.pl