Załogi karetek warszawskiego pogotowia ratunkowego dostały do dyspozycji środki ochronne o bardzo słabej jakości. Wiele wskazuje na to, że to felerne maseczki z Chin – podaje portal Onet.

Ratownik z Warszawy dostarczył dziennikarzom Onetu jedną z maseczek, jakie oferowane są jako środki ochronne załogom karetek pogotowia. – To “coś”, co ma nas chronić przed zarażeniem koronawirusem, rozpada się w rękach. Nie ma w tym jak oddychać i nie ma tu mowy o żadnych filtrach i zabezpieczeniach. To jest po prostu atrapa maski – stwierdził w rozmowie z Onetem ratownik ze Stacji Pogotowia “Meditrans” w Warszawie.

“Okazuje się, że dyrekcja pogotowia nie wie, skąd są te maseczki i czy spełniają jakieś normy. Nie wie tego też Ministerstwo Zdrowia, Agencja Rezerw Materiałowych ani Urząd Marszałkowski, który nadzoruje pogotowie” – czytamy w Onecie.

Portal podaje, że wiele wskazuje na to, że są to maseczki przetransportowane z Chin, które nie spełniają żadnych norm bezpieczeństwa. Kiedy Onet chciał, by potwierdził to Centralny Instytut Ochrony Pracy, który już badał takie maseczki na zlecenie resortu zdrowia, ten stwierdził, że “nie ma czasu na takie sprawdzenie, a nawet jeżeli, to i tak nie mógłby nam tego potwierdzić, bo to informacje poufne” – podaje Onet.

– Informuję, iż nie otrzymaliśmy darów od MZ, z Antonowa, masek M-P5. Nie mam wiedzy, skąd pochodzą i gdzie są stosowane maseczki widoczne na przesłanych przez Pana zdjęciach – poinformował dziennikarza Onetu dr Karol Bielski, dyrektor “Meditransu”.

– Personel posiada środki ochrony zgodne z rekomendacjami Ministerstwa Zdrowia. Jeśli posiadalibyśmy informację na temat tego, iż maseczki nie mogą być stosowane w danych okolicznościach, nie będą wtedy używane – dodaje.

– W użyciu, w realizowanych w danych przypadkach algorytmach postępowania medycznego, używane są m.in. maski wielorazowe, z wymiennymi filtrami, ale też i jednorazowe o odpowiednim poziomie zabezpieczenia zgodnym z rekomendacjami – tłumaczy Karol Bielski.

źródło: onet / rynekzdrowia.pl