Dyskryminacja, eksperyment, segregacja, odrzucenie ustawy w całości – to najczęściej pojawiające się głosy w czasie wysłuchania publicznego w sejmowej komisji zdrowia ws. poselskiego projektu ustawy, który ma umożliwić pracodawcom weryfikację certyfikatu covidowego.
W trakcie środowego (5 stycznia) posiedzenia sejmowej Komisji Zdrowia na wniosek posłów PiS odbyło się wysłuchanie publiczne w sprawie poselskiego projektu ustawy o szczególnych rozwiązaniach zapewniających możliwość prowadzenia działalności gospodarczej w czasie epidemii COVID-19.
Chodzi o projekt regulacji dającej pracodawcom możliwość weryfikacji szczepień przeciwko COVID-19, który wniosła do Sejmu grupa posłów PiS.
Projekt opiera się na kilku przesłankach:
- pracodawca będzie mógł – ale nie będzie musiał – sprawdzić, czy pracownik jest zaszczepiony, ale za brak szczepienia nie będzie mógł karać;
- w przypadku, gdy w danym przedsiębiorstwie wszyscy pracownicy będą zaszczepieni, to nie będą go dotyczyć żadne restrykcje;
- pracownicy niezaszczepieni będą mogli skorzystać z bezpłatnych testów (ich częstotliwość ma być określona w stosownym rozporządzeniu);
- kierujący placówkami leczniczymi będą mogli wydać zarządzenie o obowiązku zaszczepienia jego personelu.
W trakcie wysłuchania publicznego przeważały głosy negatywnie oceniające proponowane w projekcie regulacje. Podnoszono, że są one sprzeczne z konstytucją. Tu wskazywano, że ta gwarantuje obywatelom równość wobec prawa, a projekt, jak przekonywano, dzieli Polaków. Mówiono wręcz o segregacji i dyskryminacji. Jak wskazywali niektórzy uczestnicy wysłuchania, ustawa wcale nie ma służyć walce z pandemią, a w zatajony sposób dąży do wymuszenia na pracownikach zaszczepienia się. Same szczepionki przeciwko COVID -19 nazywano „eksperymentem medycznym”.
Posłów, którzy opowiedzą się za projektem, straszono sądem. Podważano też kompetencje diagnostów laboratoryjnych, którzy prowadzą badanie w kierunku SARS-CoV-2.
Zarzuty przeciwników ustawy
Anna Stefańska ze stowarzyszenia Nauczyciele dla Wolności apelowała o odrzucenie w całości projektu. Zresztą postulowała to większość wypowiadających się. Jak argumentowała wprowadzenie takich zapisów może przyczynić się do mobbingu i prześladowania w środowisku pracy. Przekonywała, że z jej środowiska docierają już sygnały o tym, że nauczycieli próbuje się przymusić do szczepień, grożąc odsunięciem od pracy, a niektórym nawet nieprzedłużenia umowy pracy.
Izabela Nogal ze Stowarzyszenie Prawników Głos Wolności zwracała uwagę, że ustawodawca przerzuca na pracodawcę koszt związany z testowaniem pracowników, nie gwarantując, że pracodawcy otrzymają testy bezpłatnie. Jak zaznaczyła, w projekcie mówi się tylko o tym, że testy będą bezpłatne dla pracowników.
Sławomir Grzyb z Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej podkreślał, że przez ostatnie kilka lat naciskało się na przedsiębiorców, aby dostosowali się do wymogów RODO, a teraz oczekuje się, że przedsiębiorcy będą weryfikowali szczepienia, nie dając im praktycznych rozwiązań, jak to czynić, nie ujawniając przy tym danych osobowych. – Teraz chyba tą ustawą chce się odejść od obowiązku RODO- komentował.
W sumie chęć wypowiedzenia się w tym temacie zgłosiło ponad 70 osób. Wysłuchanie nie miało charakteru dyskusji. Każda z uczestników dyskusji miał prawo do jednorazowego wyrażenia swojej opinii, której przysłuchiwali się posłowie, przedstawiciele resortu zdrowia i biura Rzecznika Praw Pacjenta.
Brak mobilizacji lekarzy i ekspertów
Jak mówił wcześniej przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia poseł Tomasz Latos (PiS) na wysłuchanie mógł się zgłosić każdy. – Niestety w mojej ocenie – bo nie znam po nazwisku (zgłoszonych osób – przyp red.) – większość to są antyszczepionkowcy. To jest też przyczynek do dyskusji, jak to jest możliwe, że grupy antyszczepionkowców potrafią się zorganizować i zgłosić swój udział a inni – jak np. lekarze – nie – zaznaczył poseł.
źródło: pulsmedycyny.pl