– Żądam szacunku dla osób grających muzykę i wszystkich pracujących w branży koncertowej. I wzywam do natychmiastowego odmrożenia koncertów. Nie możemy pracować od 15 miesięcy. To skandal – mówi Tomik Grewiński, menedżer i prezes Izby Gospodarczej Menedżerów Artystów Polskich, komentując rozpoczęty w weekend protest branży koncertowej.Branża artystyczna ma dość i mówi stanowcze “nie” obostrzeniom, których rząd nie zdejmuje w kontekście ich działalności. Chodzi przede wszystkim o koncerty. Andrzej Smolik w swoich social mediach zamieścił list otwarty do rządu. “Domagamy się przejrzystych zasad i równych szans dla branży, która jako pierwsza została całkowicie sparaliżowana i nadal tkwi w zamknięciu, jako ostatnia. Żądamy elementarnej sprawiedliwości – uwolnienia koncertów i możliwości ich realizacji od 29 maja” – pisał. Jego apel poparło wielu artystów.
Tomik Grewiński, menedżer i prezes Izby Gospodarczej Menedżerów Artystów Polskich, nie rozumie, dlaczego ludzie mogą iść na stadion obejrzeć mecz, a nadal zakazuje im się uczestnictwa w koncertach.
Przemek Gulda: Jak w tej chwili wygląda sytuacja prawna środowiska związanego z organizowaniem koncertów?
Tomik Grewiński: Powiedziałbym, że dramatycznie. Na początku maja dostaliśmy bardzo obiecującą zapowiedź, że od 21 maja będzie można przy odpowiednich ograniczeniach sanitarnych organizować koncerty plenerowe, a od 29 maja – imprezy w salach z miejscami siedzącymi, zapełniając co drugie miejsce. Kiedy światło dzienne ujrzało odpowiednie rozporządzenie na ten temat, okazało się, że jest w nim jedno jedyne wyłączenie, dotyczące właśnie koncertów. To skandal.
Dlaczego właśnie tej dziedziny?
To jest właśnie zasadnicze pytanie. Bo według dzisiejszego stanu prawnego można w tej samej sali, dla takiej samej liczby publiczności, przy podobnych warunkach technicznych, z zachowaniem stosownych ograniczeń, zorganizować występ kabaretu, stand-up, spektakl teatralny, a nawet wydarzenie sportowe, a koncertu nie można. Nie ma to żadnego uzasadnienia logicznego i prawnego.Jakie w związku z tym działania prowadziliście do tej pory?
Od dawna prowadzimy – jako IGMAP (Izba Gospodarcza Menedżerów Artystów Polskich), SOIAR (Stowarzyszenie Organizatorów Imprez Artystycznych i Rozrywkowych) i PITE (Polska Izba Techniki Estradowej) – rozmowy w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz z Instytutem Muzyki i Tańca. Udało nam się uzyskać porozumienie, dostaliśmy sporo obietnic, ale nic z tego nie wyszło. Widać wyraźnie, że chodzi o kwestie polityczne – to wyraźny spór między resortami. Kultura coś ustala, ale Ministerstwo Zdrowia utrąca te pomysły. A my jesteśmy ofiarami tych rozgrywek.
I zdecydowaliście się na protest?
Nie możemy dłużej czekać i udawać, że nic się nie dzieje. Nie możemy pracować od 15 miesięcy. Zostaliśmy zamknięci w pierwszej kolejności, inne branże były przez ten czas zamykane i otwierane, a my w zasadzie od samego początku pandemii, jesteśmy pozbawieni możliwości wykonywania naszej pracy. Teraz jest wyraźny trend przywracania działalności w różnych dziedzinach życia: gastronomia, fitness, sport. A my wciąż jesteśmy zamknięci.Ludzie kupili bilety na koncerty, a rząd nie pozwala nam ich zagrać. Zdecydowaliśmy się więc na akcję w mediach społecznościowych, do której solidarnie przystąpiło kilka grup zawodowych, należących do naszej branży: artyści i artystki, muzycy i muzyczki, menedżerowie i menedżerki, duża grupa zawodów związanych z techniką i organizacją, kluby muzyczne itp. W weekend skupiliśmy się na działaniach widocznych dla ludzi, ale jednocześnie nie przestajemy lobbować wśród polityków i polityczek, nie odchodzimy też od stołu podczas rozmów z rządem.
W tym tygodniu spodziewamy się konkretnych, korzystnych dla nas decyzji i natychmiastowego odmrożenia koncertów. Mamy ogromne poparcie rzeszy fanek i fanów, którzy chcą uczestniczyć w koncertach, którzy kupili bilety i chcą poczuć emocje, za którymi tęsknili.
Na myśl przychodzi słynny przypadek sprzed kilku tygodni – w Nowym Jorku miał się odbyć kameralny plenerowy koncert na sto osób, przyszło kilka tysięcy, wszyscy ocierali się o siebie pod sceną, nie było szans na zachowanie żadnych obostrzeń sanitarnych. To mocno opóźniło formalne decyzje o powrocie koncertów w Stanach. Nie boicie się takiego zwrotu akcji?
Jestem przekonany, że na meczach piłkarskich znacznie trudniej zachować obostrzenia sanitarne, a jednak mecze się odbywają. Organizowany jest nawet ważny międzynarodowy mecz w Gdańsku na kilka tysięcy osób. Jestem absolutnie pewien, że koncertowa publiczność, choć bardzo spragniona słuchania muzyki na żywo, rozumie niebezpieczeństwo i jest w stanie zachować się odpowiedzialnie i podporządkować się wymogom sanitarnym.
A my, jako branża, jesteśmy na to bardzo dobrze przygotowani organizacyjnie. Mieliśmy dużo czasu, żeby wypracować najróżniejsze rozwiązania, które pozwolą organizować imprezy w sposób bezpieczny dla każdego.
Co z tymi koncertami, które są już ogłoszone?
Koncerty są promowane, bilety są sprzedawane – to jest proces, który trwa długo, tego się nie da przygotować z dnia na dzień. Ale trzeba mieć świadomość, że te wszystkie imprezy zapowiadane na najbliższy czas są pod mocnym znakiem zapytania. Na dziś są one zakazane, stąd nasz protest.
Mimo tych wszystkich obostrzeń, koncerty wciąż się odbywają, jak to jest możliwe?
Formalnie to nie jest możliwe. Możliwe są co najwyżej koncerty online, bez publiczności. Ale wiadomo, Polak potrafi. Jak się bardzo chce, można bez problemu znaleźć obejście obowiązujących przepisów. I koncert zagrać jako kabaret czy stand-up, bo one są dozwolone. Wystarczy powiedzieć kilka żartów ze sceny. Albo zaprosić aktora do etiudy na scenie.
Ale nie chodzi o to, żeby oszukiwać, lecz żeby móc uczciwie pracować. Żądam szacunku dla osób grających muzykę i wszystkich pracujących w branży koncertowej. I wzywam do natychmiastowego odmrożenia koncertów. Wszyscy potrzebujemy kultury i sztuki. Pandemia najlepiej nam to uzmysłowiła.
żródło:wp.pl