Jak wynika z nagrań do których dotarła Wirtualna Polska obraz sytuacji niesienia pierwszej pomocy przez ratowników pacjentom jest porażający. Krwawiące ofiary pobić, osoby z podejrzeniem zawału oczekujące przez długi czas na przyjazd karetki. To efekt protestu ratowników i liczby unieruchomionych karetek.
W poniedziałek 6 września jedna szósta karetek Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego “Meditrans” w Warszawie została w bazach z powodu braku obsady
Wiele rozmów w sprawie udzielenia pomocy poszkodowanym przez pogotowie kończy się podobnie: – nie ma wolnego zespołu, prosimy o cierpliwość…
W poniedziałek strażacy z uprawnieniami ratowników mieli być ratunkiem dla systemu ratownictwa w Warszawie. Do pomocy zameldowało się… dwóch

Ratownicy ostrzegali, premier uspokajał. Tymczasem karetek brak

Dyspozytorzy nie są w stanie zapanować nad chaosem w systemie ratownictwa medycznego. Jeszcze w piątek minister zdrowia Andrzej Niedzielski przyznał, że na ulice mogła nie wyjechać nawet co czwarta karetka.

Ratownicy medyczni od dawna alarmowali, że zarabiają stanowczo za mało (jak informował w lipcu portal rynekzdrowia.pl, stawki ratowników medycznych wahają się od 21 do 36 zł brutto za godzinę). Ale ich postulatów nikt nie słuchał.

Trudna sytuacja już w ubiegłym tygodniu była w Warszawie, gdzie absencja w pogotowiu była zdecydowanie największa. Piotr Owczarski, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego “Meditrans” w Warszawie przyznał w rozmowie z Wirtualną Polską, że w poniedziałek 6 września jedna szósta karetek została w bazach z powodu braku obsady. W ubiegłym tygodniu natomiast doszło do sytuacji, gdy niemal połowy zespołów ratowniczych nie było w systemie.

Zapadła decyzja, aby zastąpili ich policjanci i strażacy, mający uprawnienia ratownicze, ale z góry było wiadomo, że takie rozwiązanie nie przyniesie znaczącej poprawy sytuacji w ratownictwie.Dramatyczne rozmowy dyspozytorów pogotowia: nie ma wolnej karetki

Wirtualna Polska opublikowała rozmowy nagrane pomiędzy 1 a 4 września między zespołami ratowniczymi, straży pożarnej i policji. Ich odsłuchanie jest możliwe, bo mimo przepisów i RODO część służb nadal korzysta z łączności, którą może podsłuchać każdy. Natomiast komunikacja pomiędzy dyspozytorami i zespołami ratowniczymi prowadzona jest na kanałach szyfrowanych.W nagraniu, w którym patrol policji próbuje wezwać pogotowie do ofiary bójki (z ranami otwartymi na głowie, ofiara mająca zaburzenia widzenia) dyspozytorka odpowiada, że nie ma wolnych zespołów i nie jest w stanie określić czas oczekiwania na pomoc.Strażacy, którzy proszą o pomoc dla kobiety, która upadła w autobusie i ma najprawdopodobniej złamaną rękę słyszą, że nie ma wolnej karetki i muszą czekać. Ponad pół godziny później pacjentkę podjął syn rannej kobiety i zabrał ją do szpitala.

Takich podsłuchanych zapisów rozmów Wirtualna Polska publikuje kilkanaście. Te cytowane kończą się tak samo – nie ma wolnej karetki – poprosimy o cierpliwość… Na ratunek nie mogą liczyć nawet poszkodowani w drastycznych wypadkach.Sztab kryzysowy działa, ale… sam pomocy nie udzieli

Piotr Owczarski poinformował Wirtualną Polskę, że w związku z protestem w pogotowiu działa sztab kryzysowy. W piątek wojewoda skierował do pomocy ratownikom żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. Dwóch. Obaj z wykształceniem medycznym. W poniedziałek w pogotowiu miał pomagać jeszcze jeden.

To pokazuje, że szumnie zapowiadana pomoc, aby zapewnić ciągłość i standardy działania ratownictwa medycznego to tylko szum medialny. Warto przypomnieć, że nadzór nad systemem PRM odpowiada minister zdrowia, natomiast za planowanie, organizowanie, koordynowanie systemu oraz nadzór w obrębie województwa odpowiedzialni są wojewodowie.

źródło: rynek zdrowia.pl