8 sierpnia na ulice Warszawy po raz kolejny wyjdą lekarze, pielęgniarki i ratownicy. Będą przypominali m.in. o problemach kadrowych, malejącej dostępności do świadczeń́, rosnących kolejkach. Zaprotestują też przeciwko kontrowersyjnemu art. 37a upchniętemu w tarczy antykryzysowej 4.0.

Porozumienie Rezydentów, wspólnie z Porozumieniem Chirurgów, Stowarzyszeniem Pielęgniarki Cyfrowe i Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Ratowników Medycznych organizują uliczną manifestację.

Jest to nie tylko reakcja na zaostrzenie kodeksu karnego w artykule 37a, który umożliwia karanie lekarzy więzieniem za niezawiniony błąd lekarski, ale wypadkowa wielu czynników wpływających na kryzys w jakim znajduje się ochrona zdrowia w Polsce.

Truizmem jest stwierdzenie, że ochrona zdrowia w Polsce nie jest zorganizowana idealnie i nie działa jak należy. Dobitnie pokazał to czas pandemii, który obnażył jej niedomogi w jaskrawy sposób, bez względu na zaangażowanie jej pracowników każdego szczebla i każdego zawodu medycznego.

Przelała się czara goryczy

Piotr Pisula, przewodniczący Porozumienia Rezydentów nie ukrywa, że czarę goryczy środowiska medycznego przelały zmiany, które zostały „przemycone” w ramach tarczy antykryzysowej 4.0 dotyczące kodeksu karnego w artykule 37a, który mówi o nieumyślnym spowodowaniu śmierci. Mimo ustnych zapewnień polityków, że nowy przepis nie dotyczy lekarzy, pozostaje faktem, że jego brzmienie może być różnie interpretowane.

– Groźba kary pozbawienia wolności medyków z tego powodu wzbudziły ogromny sprzeciw środowiska. Nie tylko lekarzy, ale także pielęgniarek, ratowników medycznych. Właściwie wszystkich, którzy pracują w systemie ochrony zdrowia. Była to kropla, która przelała czarę. Bez tego borykamy się z wieloma problemami w ochronie zdrowia. Epidemia Sars-Cov-2 – chociaż udało nam się jak dotychczas przejść przez nią bez ogromnego dramatu jak we Francji czy Hiszpanii – pokazała ogrom braków organizacji systemu i nasze nieprzygotowanie do takiej sytuacji – mówi przewodniczący Pisula.

Dodaje: – Mamy szczęście, że nie było wielkiego wybuchu epidemii w Polsce, bo gdyby miało coś takiego nastąpić, jak na zachodzie Europy, to zdaniem wielu osób pracujących w szpitalach system nie podołałby temu wyzwaniu. Mielibyśmy narodową katastrofę.

Podkreśla przy tym, że przed nami potencjalna druga fala epidemii jesienią. Dotychczas wszystkie braki i niedociągnięcia systemu były przysłowiowo „łatane” przez personel jego ogromnym kosztem. Czy tak samo będzie w czasie potencjalnej jesiennej fali epidemii?

– To co widzieliśmy w czasie zagrożenia związanego z koronawirusem było wypadkową wielu czynników. Między innymi braku odpowiedniej współpracy środowiska z władzami, nieracjonalnych decyzji i nietransparentnych wydatków. Przede wszystkim jednak ciągle brakuje nam jakości w ochronie zdrowia. Chcielibyśmy leczyć pacjentów lepiej, nie walcząc z niedomaganiami systemu a skupiać się na udzielaniu chorym pomocy – mówi przewodniczący Pisula.

Jak dodaje – rozgoryczenie i bezsilność rozlało się w środowisku, które nie widząc innej możliwości postanowiło zaprotestować i wyjść na ulicę.

Strach wiąże ręce medykom

16 lipca na swoim Facebooku Porozumienie Rezydentów opublikowało informację: „8 sierpnia br. ponownie wyjdziemy na ulice Warszawy. Po raz kolejny pokażemy swój sprzeciw wobec kryzysu, który ogarnia polski system ochrony zdrowia, szczególnie mocno zaakcentowany w dobie pandemii – brak odpowiedniej współpracy z władzami, nieracjonalne decyzje, niejasne wydatki”.

Jak dodają organizatorzy protestu – „To tylko szczyt góry lodowej, a przecież̇ problemy sprzed koronawirusa też nie rozwiązały się same: problemy kadrowe, malejąca dostępność́ do świadczeń́, rosnące kolejki. Zaprotestujmy przeciwko wprowadzaniu zmian, które uderzają̨ w dobro polskiego pacjenta – takich jak kontrowersyjny art. 37a upchnięty w Tarczy Antykryzysowej 4.0. – Do zobaczenia 8 sierpnia o 12:00, w Warszawie pod siedzibą Ministerstwa Zdrowia!” – czytamy w komunikacie.

Zdaniem dra Tadeusza Urbana, prezesa Okręgowej Rady Lekarskiej w Katowicach, lekarze zaczynają się bać pacjenta, ryzykownych działań i nowatorskich metod leczenia. Pojawia się niepokojąca postawa: “a może czegoś nie robić, to uniknę potencjalnej odpowiedzialności”.

– Nie zawsze można uniknąć powikłań w leczeniu. Tego faktu wielu pacjentów absolutnie nie akceptuje i występuje na drogę prawną przeciwko lekarzom. To co dzisiaj jest wielką bolączką lekarzy, to strach przed odpowiedzialnością tak karną, jak i cywilną oraz zawodową – podkreśla dr Urban.

Jego zdaniem ryzyko procesów sądowych doprowadza już dzisiaj i do takich sytuacji, że im bardziej skomplikowany jest przypadek, im trudniejszy pacjent, tym bardziej staje się on samotny w systemie ochrony zdrowia. Coraz mniej jest też lekarzy na tyle odważnych, żeby spróbować pomóc takiemu choremu.

Tę trudną sytuację pogłębiają dodatkowo zmiany wspomnianego już artykułu 37a KK. Stąd też hasło manifestacji rezydentów – „Dajcie szansę pacjentom, nie zawiązujcie rąk medykom!”.

Kluczem do poprawy bezpieczeństwa pacjenta w szpitalach jest dobrze działający system monitorowania i zgłaszania przez szpitale zdarzeń niepożądanych. Pozwala uczyć się na błędach innych, by nie popełniać ich w kolejnym szpitalu. – Niestety taki pilotażowy system wprowadzony w 25 szpitalach załamał się, gdy organa ścigania poprosiły szpitale o dostęp do dokumentów analizujących zdarzenia – tłumaczyła Halina Kutaj-Wąsikowska, dyrektor Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia (CMJ) podczas niedawnego Kongresu Wyzwań Zdrowotnych Online (czerwiec, 2020 r.). Co ciekawe, to spostrzeżenie poczynione jeszcze przed wprowadzeniem zmian w artykule 37a KK.

W 2019 roku szpitale uczestniczące we wspomnianym projekcie zgłosiły wyraźnie mniej zdarzeń niepożądanych niż w roku 2018. Personel z coraz większą rezerwą zaczął podchodzić do problematyki zgłaszania i analizy zdarzeń niepożądanych w obawie przed odpowiedzialnością karną. Nowe zmiany w prawie w ramach tarczy antykryzysowej 4.0, dotyczące kodeksu karnego w artykule 37a tym bardziej sprawią, że o błędach lekarskich będzie się zapewne rozmawiać tylko w sądzie, zamiast na salach wykładowych.

Protest w czasie epidemii

Jak wyobrażają sobie masowy protest medyków 8 sierpnia jego organizatorzy?

Jak mówi przewodniczący Pisula, restrykcje są coraz bardziej łagodzone i być może w tym terminie nie będzie obowiązywał zakaz limitu zgromadzeń. Od 17 lipca na imprezach masowych na wolnym powietrzu nie obowiązuje już limit 150 osób pod warunkiem zachowania dystansu społecznego. Dalsze luzowanie obostrzeń ma nastąpić na początku sierpnia.

– Przygotowujemy się na kilka scenariuszy, bo sytuacja jest dynamiczna. Być może będzie to kilka demonstracji w liczbie do 150 osób, być może jeszcze inna forma protestu. Wszystko będzie oczywiście zależeć od obowiązujących przepisów prawa. Ilu przewidujemy uczestników? Po tygodniu od ogłoszenia inicjatywy związanej z organizacją protestu w mediach społecznościowych chęć uczestnictwa w nim zgłosiło nam prawie tysiąc osób. I ta liczba rośnie. W czasie powstawania tego materiału na FB licznik pokazał już 6841 osób zainteresowanych wpisem.

Na razie protest ma odbyć się tylko w Warszawie, ale jak zapewnia przewodniczący Porozumienia Rezydentów, być może będzie to zaledwie pierwszy krok i akcja się rozszerzy. Ratownicy, pielęgniarki, lekarze coraz bardziej się jednoczą i nie jest wykluczone, że manifestacje odbędą się także w innych miastach.

Wyraz bezsilności?

Czy takie protesty medyków, jak ten zaplanowany na 8 sierpnia mogą coś zmienić w naszej rzeczywistości? Jak przekonuje przewodniczący Pisula, jeśli jest potrzeba manifestacji, zademonstrowania swojego stanowiska, to jest również wiara, że może to coś zmienić.

– Wyjście na ulicę oznacza, że przestajemy wierzyć, że jakiekolwiek inne działania przyniosą efekty. Tak jest z protestami – wybuchają wtedy, kiedy nie widzi się już innej możliwości. W ochronie zdrowia znowu dotarliśmy do przysłowiowej „ściany”, którą trzeba w jakiś sposób przebić. Wiemy, że samą manifestacją uliczną nie spowodujemy zmiany przepisów prawa, ale mamy nadzieję, że będzie to „iskra”, która będzie początkiem zmian – mówi przewodniczący Pisula.

Protest organizowany przez Porozumienie Rezydentów oficjalnie wspiera Naczelna Izba Lekarska, Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie. Region Mazowiecki OZZL. 20 lipca prezesi 71 towarzystw lekarskich działających w Polsce podpisali się pod protestem przeciwko zmianom w art. 37a Kodeksu karnego, które przyjęto przy okazji uchwalania tarczy antykryzysowej 4.0.

„Doświadczenia w Polsce i w wielu krajach wskazują, że zaostrzanie odpowiedzialności personelu medycznego prowadzi do zmniejszenia dostępności usług medycznych związanych z dużym ryzykiem, do zwiększenia kosztów ochrony zdrowia i do dalszego obniżania zaufania we wzajemnych relacjach pacjentów z lekarzami i innymi pracownikami ochrony zdrowia” – czytamy w apelu towarzystw lekarskich.

źródło: rynekzdrowia.pl