Na początku tego roku ukazała się monografia Komitetu Zdrowia Publicznego PAN pt. „Antynomie systemu ochrony zdrowia”. W jednym z rozdziałów dwaj ekonomiści – prof. Krzysztof Opolski i Marek Zuber – wyrazili przekonanie, że osiągnięcie poziomu 6 proc. wydatków na ochronę zdrowia na bazie obowiązujących zasad naliczania składki zdrowotnej do 2024 r. jest niemożliwe. Pisali to jednak wtedy, kiedy Polski Ład nie był znany. Czy zmienili zdanie pod wpływem nowych okoliczności?
Polski Ład zmienia sposób płacenia składki zdrowotnej. Czy zmienia ochronę zdrowia?

– Nie zmieniamy zdania w związku z Polskim Ładem, który wyznaczył jeszcze ambitniejszy cel, a mianowicie wzrost publicznych wydatków na sektor zdrowia do 6 proc. PKB, ale już w 2023 r. i do 7 proc do roku 2027. Jeśli to się w ogóle uda, nie będzie oparte na strukturalnych zmianach finansowania systemu, ale na zwiększaniu niejako ad hoc przepływów z budżetu centralnego. Nie to powinno być docelowym programem dla polskiej ochrony zdrowia – powiedział Rynkowi Zdrowia Marek Zuber.

Wyjaśnił, że według niego i prof. Krzysztofa Opolskiego, nie da się osiągnąć 6 proc. PKB bazując na istniejących rozwiązaniach, a ich Polski Ład nie zmienia.

– Nie zmienia na przykład wysokości składki zdrowotnej, zmienia jedynie sposób jej płacenia. Wcześniej większość tej składki – 7,75 proc. – była odpisywana od PIT, w związku z tym statystyczny Kowalski „nie widział” tej części, bo płacił podatek PIT. Teraz „widzi” w całości te 9 proc., ale to jest to samo 9 proc., co wczesnej. Tu nie ma zmiany fundamentalnej. Owszem, nieco rozszerza się bazę płacących składkę, ale nie ma tu rewolucji – podkreślił Zuber.

– W najbliższych latach możemy mieć realny wzrost nakładów z tytułu płacenia składki. Jeśli do niego dojdzie, będzie on przede wszystkim wynikał z tego, co w ostatnich latach przed pandemią, czyli ze wzrostu wynagrodzeń oraz ze wzrostu zatrudnienia. Nie będzie to jednak strategiczna zmiana, zmieniająca zasady finansowania – ocenił ekonomista.

Dodał: – To prawda, że rząd zobowiązał się do osiągnięcia tych 7 proc., ale to zobowiązanie dotyczy tego, że dopłaci ze środków budżetowych do tego poziomu. Natomiast zasadnicze pytanie brzmi: z jakich źródeł ma być finansowana ochrona zdrowia?
Stabilne finasowanie ochrony zdrowia

Jak podkreślił nasz rozmówca, nie mamy nowych, wskazanych, adresowanych do sektora zdrowia środków.

– Teraz dopłacamy do zdrowia z jednego worka, czyli z budżetu centralnego, z którego finansujemy różne potrzeby. Nie podoba nam się takie rozwiązanie. Nam chodzi o zagwarantowanie pewnych, jednoznacznie określonych i stabilnych źródeł finansowania systemu zdrowia. To powinno być docelowym programem dla Polski. To jest teza, którą stawiamy – stwierdził.

– Niekoniecznie tym źródłem musi być składka zdrowotna, która trafia do NFZ., choć pewnie na przykład zmiana jej wysokości byłyby naturalnym kierunkiem – zauważył.

Mówiąc o zasilaniu budżetu NFZ poprzez składkę zdrowotną stwierdził, że w ostatnich latach mocny wzrost budżetu Funduszu wynikał z sytuacji makroekonomicznej.

Od stycznia 2014 do stycznia 2019 r. nie zanotowaliśmy ani jednego miesiąca, kiedy gospodarka nie tworzyłaby netto nowych miejsc pracy. Mieliśmy coraz więcej zatrudnionych przy jednoczesnym wzroście wynagrodzeń. Ustalona procentowo składka od wyższych zarobków powodowała zwiększony dopływ pieniędzy do NFZ. Ponieważ już sam wzrost wynagrodzeń był szybszy od wzrostu PKB, mieliśmy do czynienia ze wzrostem wydatków na „Zdrowie” w stosunku do PKB.

W rozdziale „Finansowanie ochrony zdrowia w Polsce” ekonomiści uzasadniają tę tezę w oparciu o konkretne dane za lata 2014 – 2019, kiedy to PKB w Polsce wzrosło w cenach bieżących z 1 711 244 mln zł do 2 323 850 mln zł, czyli o 34 proc. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie nominalne brutto wzrosło w tym okresie z poziomu 3 805,28 zł do poziomu 5 604,25 zł, czyli o 47 proc.
Kto skorzystał na wzroście nakładów?

Jak zauważają dalej, jednocześnie obserwowaliśmy wzrost zatrudnienia.

Wyraźnie wyższy wzrost przeciętnego wynagrodzenia w stosunku do wzrostu PKB musiał oznaczać wzrost zsumowanej wartości składek zdrowotnych w stosunku do PKB. Jeśli dodamy do tego wzrost zatrudnienia, to proces ten był jeszcze bardziej widoczny. To właśnie ten efekt, a nie reformatorskie działania państwa, doprowadził do wzrostu wydatków publicznych na ochronę zdrowia w stosunku do PKB.

Jednakże – jak powiedział nam Zuber – nie musi to oznaczać trwałej tendencji. – W dodatku w tym konkretnym przypadku nie oznaczało mocnego wzrostu środków na przykład na zwiększenie ilości procedur medycznych. Naszym zdaniem bowiem ponad 80 procent z tych zwiększających się nakładów poszło na wzrost wynagrodzeń w ochronie zdrowia. Dla pacjentów wzrost nakładów nie był zatem mocno odczuwalny, bo nie doprowadził do poprawy w dostępie do procedur medycznych – stwierdził.

Odnosząc się do sytuacji personelu medycznego w warunkach pandemii, autorzy publikacji zwracają uwagę na dwa czynniki: zmęczenie oraz rozbudzone wyższymi stawkami „covidowymi” oczekiwania płacowe. Przekonują, że osoby wykonujące zawody medyczne muszą uwzględniać wyjątkowe wyzwania etyczne i nie mogą opierać się tylko na czystej motywacji materialnej i korzystać z nadarzających się okazji do intensyfikacji żądań płacowych. Może to bowiem doprowadzić „albo do pogłębienia się problemów kadrowych, albo do powstania znacznie wyższych kosztów osobowych w systemie”. Na styku tych zjawisk rodzi się obszar antynomii, sprzeczności między powołaniem a realizacją osobistych aspiracji materialnych – dowodzą.
Zjeść ciastko i mieć ciastko

„Społeczeństwo chce zwiększenia wydatków na ochronę zdrowia, nie godzi się jednak na dodatkowe obciążenie budżetów domowych kosztami związanymi ze wzrostem tych wydatków”. Jak wyjść z tego zaklętego kręgu? – każą zastanowić się autorzy i zaznaczają, że innej opcji nie ma: trzeba dokonać wyboru.

Ich odpowiedź jest jasna.

Dla ekonomistów „pytaniem otwartym pozostaje jedynie to, w jaki sposób technicznie uzyska się dodatkowe środki. Czyli w jaki sposób i czy każde gospodarstwo domowe będzie w tym procesie uczestniczyć”.

„Antynomie systemu ochrony zdrowia”

W recenzji wydawca napisał: „Polski system ochrony zdrowia od dawna jest przedmiotem wszechobecnej dyskusji, która rzadko jednak wykracza poza tematykę szczegółowych problemów czy konkretnych dziedzin.

Tym razem stało się inaczej – monografia „Antynomie systemu ochrony zdrowia” pod redakcją prof. Krzysztofa Opolskiego, prof. Tomasza Zdrojewskiego i Zuzanny Opolskiej wydana przez PAN, przedstawia nierozwiązywalne od lat sprzeczności, leżące u podstaw systemów opieki zdrowotnej i utrudniających ich doskonalenie”.

Prof. Michał Kleiber napisał z kolei: „Nikt nie ma wątpliwości, że efektywna organizacja systemu opieki zdrowotnej jest jednym z najważniejszych wyzwań stojących przed współczesnymi społeczeństwami. Odnosząc się do tego wyzwania i podkreślając szeroko wieloaspektowe znaczenie zdrowia obywateli, uznani eksperci podjęli się przedstawienia nierozwiązywalnych od lat sprzeczności, leżących u podstaw systemów ochrony zdrowia i utrudniających ich doskonalenie. “Antynomie systemu ochrony zdrowia” jest więc książką niezwykle aktualną rzucającą nowe spojrzenie na konflikty wynikające z braku możliwości finansowych, problemów organizacyjnych i rosnących wymagań technologicznych”.

źródło: rynek zdrowia.pl